19.05.2015

ROZDZIAŁ 52

"Jesteś tyranem, NIKT  tak długo nie przeciągał"~Nikuś, 17.04
No może miałaś rację...nie dość, że długa droga do Leonetty, to jeszcze będę komplikować ich przyszłość...
Muszę Ci podziękować. Wiem, że na razie się w to nie bawisz ale..
Byłaś pierwszą bloggerką, którą poznałam a kiedyś może spotkam.
Jedyną przyjaciółką-bloggerką.
Jedyna, która utrzymuje kontakt i wspiera, i daje mocnego kopa. 
Wreszcie dotarliśmy do tej Leonetty, 52 rozdziały...no cóż, breaking the mainstream.
I to dzięki Tobie Nikuś się nie poddałam. Wspierałaś, dawałaś rady, czasem konstruktywnie krytykowałaś...no i dotrwałam. Dzięki Tobie Leonetta istnieje.
Madzia oczywiście jak przychodzi co do czego z emocjami to nie umie się ogarnąć no ale...
Dziękuję <3 Za to wszystko wszystko. Na pewno Cię nie zapomnę.
Te amo mucho xx
+ dziękuję WAM wszystkim, za wyświetlenia, komentarze, bycie. Jesteście cudowni!!

*VIOLETTA*
Nareszcie. Czuć jego wargi na moich...
Czuję miłość, która przepływa między nami.
Czuję to magię, która nas otacza.
Ale jednak...skrzywdziliśmy dwójkę ludzi.
Odrywam się, chociaż mogłabym go całować godzinami.
- Nie- szepczę- Oni na to nie zasługują.
- Violetta- wzdycha Leon- To nie tak.
- Leon oni cierpią. Nie powinniśmy tego robić.
- Ale wtedy my byśmy cierpieli. Violu- mówi do mnie a ja patrzę przed siebie i chociaż oczekuje bym na niego spojrzała nie robię tego.
- Violetta - nadal nie spełniam jego oczekiwań. Po chwili widzę jego oczy przed swoimi. Kucnął przede mną. Nie zamierza się poddać- Violetta. Kocham Cię. Jak stąd do najdalszej planety i z powrotem razy nieskończoność. Jesteś jedyną rzeczą, o której myślę dniami i nocami. Zdałem sobie z tego sprawę wczoraj. Umknęło mi tyle szczegółów...to TY jesteś na zdjęciu koło mojego łóżka, to TY figurujesz na liście moich połączeń, to Z TOBĄ spędzam najwięcej czasu i TO TY zmieniłaś moje życie. Tyle razy w twoich słowach przekazywałaś swoje uczucia a ja byłem taki głupi...czułem to od dawna ale jestem ostatnim idiotą, że tak późno zdałem sobie z tego sprawę. Przepraszam. I przepraszam też za to, że użyłem naszej piosenki, zamiast napisać własną ale to był jedyny sposób by w 100% przekazać ci moją miłość. Kocham cię i nie mogę bez ciebie żyć. Wiedz tylko, że Lara mi wybaczyła i postanowiliśmy być przyjaciółmi. Zawsze będziesz centrum mojego świata Violu. Kocham Cię całym moim sercem. Ale skoro tak uważasz...
Przerwał. Patrzyłam na niego jak w transie.
- Pójdę już.- szepnął i podniósł się. Kilka sekund później do mojego mózgu dotarło co właśnie się tutaj wydarzyło.
ZNOWU GO RANISZ IDIOTKO.
- LEON!- zrywam się z ławki i biegnę za nim. Doganiam go i zagradzam nu drogę. Podnosi na mnie wzrok. Jego oczy są puste.
- Leon, matko, jestem taka głupia. Leon przepraszam Cię. Boże, co ja sobie myślałam. Znowu Cię zraniłam- załkałam cicho. Leon patrzy się tępo na mnie. Chwyciłam jego ręce w swoje i wyrecytowałam- Leon, kocham Cię najbardziej na świecie. Cały czas o tobie myślę, widzę Cie dosłownie wszędzie. Uwielbiam twój dotyk, jak mnie przytulasz, jak bosko pachniesz, jak mnie całujesz, jak mnie pocieszasz. Kocham twój cudowny głos, twoja silne ramiona, ciepło i bezpieczeństwo, które mi dajesz. Tak bardzo cie kocham. Nie potrafię bez ciebie żyć, Nadajesz mojemu życiu sens, jesteś moim ideałem. Potrzebuję Cię Leon. Bardzo. Tyle razy mnie uratowałeś... Specjalnie zostawiłam twoja koszule u siebie, by przypominała mi ciebie. Kocham Cie, kocham Cię, kocham Cię. Wszystko co robię, robię z myślą o tobie. I jeśli odejdziesz...moje serce pójdzie z tobą. Należy do ciebie. W całości. Przepraszam, że tyle razy Cię zraniłam i znowu to robię. Przepraszam. Jestem głupią idiotką ale zakochana w tobie i nieumiejąca sobie bez ciebie poradzić. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało, i zawsze będę Cię kochać.
Nim kończę recytować Leon przyciąga mnie do siebie i mocno całuje. Wplątuje ręce w jego włosy i oddaję mu się bez reszty.


16.05.2015

ROZDZIAŁ 51


Od w miarę dawna czytam twojego bloga, nie od początku bo zaczęłam chyba od jakiegoś 39 rozdziału (naturalnie nadrobiłam wszystkie wcześniejsze w jeden dzień ha ha ) i choć prosiłaś o komentarze to nie miałam ochoty ich pisać, ale aż głupio się przyznać, że po takim długim czasie, ale dopiero teraz zrozumiałam że napisanie tego komentarza zajmie mi niecałe 5 min. a tobie napisanie rozdziału nawet kilka godzin ( może krócej może dłużej) ale chodzi mi o to, że ten mój komentarz pod rozdziałem dla ciebie na pewno dużo znaczy i daje ci więcej ochoty do pisania i prowadzenia tego bloga. Pewnie jest więcej takich osób jak ja, że czytają i się zachwycają a i tak nie komentują bo nie mają ochoty. Mam nadzieje że może przeczytają to co ja tu napisałam i również zaczną komentować bo naprawdę warto, ty dla nas robisz bardzo dużo bo piszesz tu wspaniałą historię o naszych ulubionych bohaterach a my nawet głupiego komentarza nie potrafimy napisać, dla nas może głupiego, ale ciebie na pewno ważnego. Więc przepraszam że dopiero teraz to zrozumiałam 
( postanawiam poprawę ha ha ) i ZACHĘCAM WSZYSTKICH DO KOMENTOWANIA :) :) <3

 Martina Blanco masz moje serce! Rozdział dla ciebie <3 <3
Dziękuję również pozostałym 4 osobom, które zostawiły swoją opinię! Kocham Was mucho mucho! Ależ się cieszę <3 <3 Macie może blogi? Chętnie wpadnę! PS. Leonetta on the way!
   






*LEON*
Rozkładam nuty Podemos. 
Kładę ręce na klawiszach.
Biorę głęboki wdech.
Nie jest mi łatwo.
I tak śpiewałbym dla Violetty ale...za chwilę złamię serce Larze i narażę się Mickie'mu.
Prawda jest najważniejsza.
Biorę głęboki wdech jeszcze raz i zaczynam. Wzrok mam wbity w klawisze.
No soy ave para volar
Y en un cuadro no sé pintar
Czuję na sobie jej wzrok.Kontynuuje.
No soy poeta, escultor
Tan sólo soy lo que soy
Las estrellas no sé leer
Czuje na sobie jej wzrok, który z sekundy na sekundę staje się coraz bardziej natarczywy. Czuję jakby skanowała mnie swoimi czekoladowymi oczami.
Y la luna no bajaré
No soy el cielo, ni el sol
Tan sólo soy
Podnieś wzrok i pokaż jej że to dla niej. 
Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
No dalej Leon.
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr, prueba imaginar
W końcu udaje mi się. Patrzę się prosto w jej oczy. Jej wzrok momentalnie łagodnieje a oczy stają się szkliste.
Tak Violetta, kocham Cię.
Piosenka mnie porywa. Nic mnie nie zatrzyma. Co się stało to się nie odstanie.
Widzę w jej oczach zmieszanie, strach i łzy ale też nutkę szczęścia.
Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz.
Wybiega. Za nią leci Mickie.
Chcę polecieć za nią ale jednak nie mogę.
Po skończonej piosence schodzę ze sceny i opuszczam pomieszczenie. Jednak nie kieruje się do wyjścia. Staję przy oknie i patrzę na świat nieobecnym wzrokiem.
To nie tak miało być. Spieprzyłeś to Verdas.
- Leon!- słyszę głos...Lary. Wzdycham i odwracam się do niej. To teraz się tłumacz.
- Lara, ja przepraszam, ja....ja....Lara, Boże- próbuje się tłumaczyć i zaczynam sie plątać. Jednak ona mi przerywa. 
- Leon stop. Odpowiedz mi na jedno pytanie. Kochasz ją? 
Podnoszę swój wzrok i patrzę w jej szare oczy. Rozbraja mnie łagodność, którą w nich widzę. 
- Tak- szepczę. Co teraz zrobi?
- To leć za nią- uśmiecha się lekko. Odwzajemniam. 
- Dziękuję- mówię i kieruję się do drzwi.
- Leon?- zatrzymuje mnie jej glos. Odwracam się z pytającym wyrazem twarzy.- Mogę?  
Rozumiem co ma na myśli. Rozkładam ręce a ona się do mnie przytula.
- Lara...ja wiem, że zawaliłem i tak nie powinno być ale ja...Lara...zostańmy chociaż przyjaciółmi. Ja nie chciałem.- tłumaczę się gorączkowo- Przyjaciele?- pytam z nadzieją i uśmiecham się lekko.
- Przyjaciele- odwzajemnia mój uśmiech- Leć już. W końcu serce nie sługa.
- Dzięki- mruczę. Całuję jej policzek  i wychodzę.
Po drodze mijam Mickie'go. Bije od niego nienawiść. Mierzy mnie lodowatym wzrokiem.
- Jest nad jeziorem.- mówi chłodno.
- Dzięki- mówię cicho i kieruje się we wskazane miejsce.


***

Zauważam Violette. Siedzi tyłem do mnie, wpatrując się w wodę. Siadam koło niej i chwytam za rękę. Wyrywa ją.
-Leon...nie. Właśnie skrzywdziliśmy dwójkę ludzi. To...niedopuszczalne. Ja nie rozumiem...- wciąż patrzy przed siebie, nie zwracając na mnie uwagi.
Nie mogę tego słuchać. Chwytam jej podbródek i odwracam jej twarz  w swoja stronę, po czym złączam nasze usta w pocałunku.
Co powinienem był zrobić już dawno temu.

12.05.2015

ROZDZIAŁ 50

Miło mnie zaskoczyliście pod ostatnim postem <3 Anonimku nr 4, na twoje życzenie niejako, z dwóch rozdziałów zrobiłam jeden, czyli jesteśmy jeden krok bliżej Leonetty! Dziękuję Wam bardzo, wszystkie 4 anonimki, które skomentowały ostatni rozdział ^^ PS. Podpisujcie się jakkolwiek, żebym was rozróżniała! A teraz zapraszam na rozdział! 
5 kom--->next




*VIOLETTA*
Nagle oślepia mnie blask reflektorów i słyszę klakson.
Zauważam pędzące wprost na mnie auto.
I stoję jak wrośnięta w ziemię.
Wstrzymuje oddech i czekam na uderzenie...jednak w ostatniej chwili samochód zatrzymuje się.
Po chwili z auta wysiada kierowca a do mnie dociera co się dzieje. 
Rozpoznaje cacko taty Leona, i samego właściciela szmaragdowych oczu, idącego w moja stronę. Nie zauważam nawet kiedy rozkłada ramiona, przyciąga mnie do siebie i mocno tuli. 
Mogłabym już w nich zostać na zawsze ale...po chwili chłopak odsuwa się, odstępuje na krok i uważnie ogląda. Stwierdzając, że nic mi nie jest oddycha głęboko.
- Och, Violetta...- szepcze z ulgą. Z jego oczu zaczynają płynąć łzy. To mnie budzi z otępienia. Delikatnie dotykam jego policzka a ten wtula swoją twarz w moją rękę. 
Gdy widzę jego cierpienie, serce mi się kraja. 
Kocham go. Tak bardzo go kocham i nie rozumiem sama siebie. Jak mogę pozwalać by tak cierpiał?
Idiotka z ciebie, Violetta.
Przybliżam się do niego i stając na palcach scałowuje łzy z jego policzków.- jakby to miało naprawić wyrządzone mu krzywdy.
Tak. Bardzo. Kocham. 
Leon przyciąga mnie do siebie i chowa twarz w moich włosach. Stoimy tak przez dłuższą chwilę a ja napawam się jego zapachem i uczuciem bezpieczeństwa. 
Czuje to, co wyraża swoją postawą. 
On mnie potrzebuje.
- Violetta- szepcze znowu- Boże, myślałem, że cię straciłem. 
Ton jego głosu i wypowiadane przez niego słowa uderzają we mnie. Tyle cierpienia...nie mogę na to pozwolić.
- Nigdy mnie stracisz Leon- nachylam się i szeptam mu do ucha. Teraz jest idealna okazja.- Kocham Cię. 
Odsuwa się i patrzy mi głęboko w oczy. Po chwili przysuwa się a jego wargi zbliżają się do moich. Jednak w ostatnim momencie całuje mnie w czoło i odsuwa się. 
- Wracajmy- mówi cicho i rusza do auta.
Czy czuje to samo co ja?





***


*LEON*
Chodzę po pokoju. Drzwi, okno, drzwi, okno. Okno, drzwi, okno, drzwi.
I zastanawiam się nad własnym życiem.
Na jutro musze mieć piosenkę.
A ja nie wiem dla kogo ją piszę. A zwłaszcza po tym co stało się dwa dni temu...
"Kocham Cię". Te dwa słowa, wypowiedziane jej cudownym głosem. 
Czy ja czuję to samo? Co ja właściwie czuje?
Bezradnie rozglądam się po pokoju. I zauważam parę istotnych szczegółów na które wcześniej nie zwróciłem uwagi.
Szafka- moje zdjęcie z kim? Znacie odpowiedź, z Violettą.
Nuty- co leży na wierzchu? Podemos. Piosenka moja i kogo? Violetty.
Telefon- kto widnieje najczęściej na liście połączeń? Jasne, że Violetta.
U kogo została koszula? Violetta. Lara nawet nigdy nie założyła mojej bluzy.
Kiedy ostatnio byłeś na randce z Larą? O boże.
A z kim ostatnio się widziałeś? Violetta.
Kto sprawił, że ujawniłeś swoją prawdziwą naturę? Że dołączyłeś do Studia? Że poprawiłeś relacje z rodzicami? Kto zmienił twoje życie? Violetta.
O kim myślisz najczęściej? O Violettcie.
Na kim najbardziej ci zależy? Na Violettcie.
Ale dlaczego? Bo ją kochasz, palancie. A z Larą jesteś dlatego, że Violetta jest z Mickie'm. 
Boli. W tym momencie mocno zabolało. 
Dlaczego nie zdaliśmy sobie z tego wcześniej sprawy?Czy to wszystko było potrzebne, żeby sobie to uświadomić?
"Tylko przy tobie czuję sie naprawdę bezpiecznie".
"Jesteś jak narkotyk. Nie da rady bez ciebie. Wiem jak to jest, gdy nie mam z tobą kontaktu."
"Stary...podoba ci się Violetta."
"Jesteś osobą bez której nie mogę żyć, która zmieniła moje życie na lepsze i na której cholernie mi zależy". 
Siadam na biurku i chwytam gitarę. Po chwili dociera do mnie co mam zrobić.
Najwyżej będzie zła. A może się dołączy.
Dobrze wydedukowaliście, zaśpiewam jutro Podemos. 
Dla Violetty. 
I zakończymy to przedstawienie.



9.05.2015

ROZDZIAŁ 49

Leonetta coraz bliżęj! A tak poza tym...boli, że nie komentujecie ;<
Tak więc...3 komentarze--->next


*VIOLETTA*
Ale jednak mogło. Dzieliły nas milimetry. Przed oczami zobaczyłam Larę. Smutek na jej twarzy był taki prawdziwy.
Nie mogę znów mu tego zrobić. 
Odsunęłam się gwałtownie i spuściłam głowę. Leon westchnął, jakby z żalem.
- Przepraszam, nie mogę ci znowu tego zrobić- szepnęłam.
- Violetta...- nie chciałam tego. Uciekłam.

*LEON*
CO?! CO TU SIĘ W OGÓLE STAŁO?!
Tak bardzo tego chciałem...

"Nie mogę ci znowu tego zrobić".
To zdanie krąży mi po głowie. Ona nigdy mi nie zaszkodziła. To nigdy nie była jej wina.
Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?
Czemu to wszystko się tak toczy?

Siedzę na ławce i wpatruje w fale. Chcę by przyniosły mi odpowiedź na chociaż jedno z męczących mnie pytań. Wzdycham głośno. Patrzę błagalnie.
Do jasnej cholery pomóżcie mi! Jednak nie uzyskuję odpowiedzi.


*VIOLETTA*
Znowu uciekłam.
Idę brzegiem morza, woda obmywa mi stopy. Prę tak do przodu już od niewiadomo kiedy, sam Bóg tylko raczy wiedzieć gdzie jestem.
Cholera.
Nie wiem gdzie jest Leon, nie wiem gdzie jestem, nie wiem co się dzieje. Jednym słowem- nic nie wiem.
Chciałabym cofnąć czas, wrócić do momentu gdy wpadłam po raz pierwszy w jego ramiona i zacząć od początku.
Ale to się nie zdarzy.
Wzdycham głośno.
Nawet nie spostrzegłam kiedy zrobiło się  ciemno.
Kładę się na piasku i wpatruje w rozgwieżdżone niebo.
Dlaczego ja, my?
Czemu to nie może być prostsze?
Przed oczami wciąż widzę twarz Leona.
Kolejny popełniony błąd.
Nie wiem co się dzieje dookoła mnie, kompletnie nic nie rejestruje. Wyłączam się. Co ja gadam, wyłączona jestem od nie wiadomo kiedy, a w głowie mam tylko Leona.
Muszę coś zrobić, już wieczór.   Postanawiam pójść w stronę centrum miasta, może znajdę jakiś nocleg i jutro załatwię transport do BA. To jedyna rozsądna myśl, która przychodzi mi do głowy.
Wstaję, otrzepuje się z piasku i ruszam w stronę ulicy.
Jednak dalej jestem nieprzytomna.
Wchodząc na pasy, kompletnie nic nie zauważam.
Nagle oślepia mnie błysk reflektorów i słyszę klakson.

3.05.2015

ROZDZIAŁ 48

Nie komentujecie ale ja się nie poddam!

Dla Maji Blanco <3

*VIOLETTA*
Usiadłam na ławce kompletnie przerażona. Tymczasem Leon wciąż z książką w dłoni, wrócił się do samochodu po gitarę.
To nie tak miało być, miał się dowiedzieć w inny sposób! 
Byłam przygotowana na najgorsze.
Usiadł koło mnie i zaczął grać jakaś melodię. Była piękna. Zamknęłam oczy. Jednak nie mogłam się skupić.
Co on kombinuje? Jakiś wstęp przed smutną prawda?
Melodia się skończyła a jego wzrok wciąż skupiony był na moim pamiętniku. Po chwili odezwał się. To co powiedział kompletnie mnie zaskoczyło.
- Skąd wzięłaś ten tekst?- zapytał ciepłym głosem. Odetchnęłam z ulgą.
Znalazł tylko piosenkę. 
- Kiedyś po prostu wpadł mi kiedyś do głowy.- uśmiechnął się szeroko. Podniósł swój wzrok na mnie. Oczy mu błyszczały a uśmiech stał się jeszcze szerszy.
- Czego się tak szczerzysz?- zapytałam.
- Masz melodię do tego?
- Niestety nic mi nie pasowało.
- I bardzo dobrze!- spojrzałam na niego podejrzliwie. Uśmiechnął się- Ta melodia idealnie do tego pasuje, nie sądzisz?
- Sądzisz że...
- Że możemy to połączyć i stworzyć naszą wspólną piosenkę.
- Naszą?
- I tylko naszą.- uśmiechnął się do mnie i spojrzał głęboko w oczy. Wtuliłam się w niego.- Gotowa by zobaczyć jak wspaniale brzmi?
Przejrzałam tekst pobieżnie po czym skinęłam głową. Leon zaczął grać i śpiewać a ja czekałam na odpowiedni moment by się do niego dołączyć.
Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz
Siedziałam wtulona w niego, śpiewając najwspanialsza piosenkę na świecie, czując szczęście, które mi dawał.
Co innego mogłabym sobie wymarzyć?
Piosenka skończyła się. Czułam taką magię dookoła mnie. Wiedziałam, że tylko mogliśmy taką stworzyć, i że jeżeli będę już śpiewać tą piosenkę to tylko i wyłącznie z nim.
Podniosłam głowę i spojrzałam w te jego szmaragdy.
I nagle cholernie zapragnęłam go pocałować. Tak bardzo.
I nic nie mogło mnie zatrzymać.

Obserwatorzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.