16.05.2015

ROZDZIAŁ 51


Od w miarę dawna czytam twojego bloga, nie od początku bo zaczęłam chyba od jakiegoś 39 rozdziału (naturalnie nadrobiłam wszystkie wcześniejsze w jeden dzień ha ha ) i choć prosiłaś o komentarze to nie miałam ochoty ich pisać, ale aż głupio się przyznać, że po takim długim czasie, ale dopiero teraz zrozumiałam że napisanie tego komentarza zajmie mi niecałe 5 min. a tobie napisanie rozdziału nawet kilka godzin ( może krócej może dłużej) ale chodzi mi o to, że ten mój komentarz pod rozdziałem dla ciebie na pewno dużo znaczy i daje ci więcej ochoty do pisania i prowadzenia tego bloga. Pewnie jest więcej takich osób jak ja, że czytają i się zachwycają a i tak nie komentują bo nie mają ochoty. Mam nadzieje że może przeczytają to co ja tu napisałam i również zaczną komentować bo naprawdę warto, ty dla nas robisz bardzo dużo bo piszesz tu wspaniałą historię o naszych ulubionych bohaterach a my nawet głupiego komentarza nie potrafimy napisać, dla nas może głupiego, ale ciebie na pewno ważnego. Więc przepraszam że dopiero teraz to zrozumiałam 
( postanawiam poprawę ha ha ) i ZACHĘCAM WSZYSTKICH DO KOMENTOWANIA :) :) <3

 Martina Blanco masz moje serce! Rozdział dla ciebie <3 <3
Dziękuję również pozostałym 4 osobom, które zostawiły swoją opinię! Kocham Was mucho mucho! Ależ się cieszę <3 <3 Macie może blogi? Chętnie wpadnę! PS. Leonetta on the way!
   






*LEON*
Rozkładam nuty Podemos. 
Kładę ręce na klawiszach.
Biorę głęboki wdech.
Nie jest mi łatwo.
I tak śpiewałbym dla Violetty ale...za chwilę złamię serce Larze i narażę się Mickie'mu.
Prawda jest najważniejsza.
Biorę głęboki wdech jeszcze raz i zaczynam. Wzrok mam wbity w klawisze.
No soy ave para volar
Y en un cuadro no sé pintar
Czuję na sobie jej wzrok.Kontynuuje.
No soy poeta, escultor
Tan sólo soy lo que soy
Las estrellas no sé leer
Czuje na sobie jej wzrok, który z sekundy na sekundę staje się coraz bardziej natarczywy. Czuję jakby skanowała mnie swoimi czekoladowymi oczami.
Y la luna no bajaré
No soy el cielo, ni el sol
Tan sólo soy
Podnieś wzrok i pokaż jej że to dla niej. 
Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
No dalej Leon.
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr, prueba imaginar
W końcu udaje mi się. Patrzę się prosto w jej oczy. Jej wzrok momentalnie łagodnieje a oczy stają się szkliste.
Tak Violetta, kocham Cię.
Piosenka mnie porywa. Nic mnie nie zatrzyma. Co się stało to się nie odstanie.
Widzę w jej oczach zmieszanie, strach i łzy ale też nutkę szczęścia.
Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz.
Wybiega. Za nią leci Mickie.
Chcę polecieć za nią ale jednak nie mogę.
Po skończonej piosence schodzę ze sceny i opuszczam pomieszczenie. Jednak nie kieruje się do wyjścia. Staję przy oknie i patrzę na świat nieobecnym wzrokiem.
To nie tak miało być. Spieprzyłeś to Verdas.
- Leon!- słyszę głos...Lary. Wzdycham i odwracam się do niej. To teraz się tłumacz.
- Lara, ja przepraszam, ja....ja....Lara, Boże- próbuje się tłumaczyć i zaczynam sie plątać. Jednak ona mi przerywa. 
- Leon stop. Odpowiedz mi na jedno pytanie. Kochasz ją? 
Podnoszę swój wzrok i patrzę w jej szare oczy. Rozbraja mnie łagodność, którą w nich widzę. 
- Tak- szepczę. Co teraz zrobi?
- To leć za nią- uśmiecha się lekko. Odwzajemniam. 
- Dziękuję- mówię i kieruję się do drzwi.
- Leon?- zatrzymuje mnie jej glos. Odwracam się z pytającym wyrazem twarzy.- Mogę?  
Rozumiem co ma na myśli. Rozkładam ręce a ona się do mnie przytula.
- Lara...ja wiem, że zawaliłem i tak nie powinno być ale ja...Lara...zostańmy chociaż przyjaciółmi. Ja nie chciałem.- tłumaczę się gorączkowo- Przyjaciele?- pytam z nadzieją i uśmiecham się lekko.
- Przyjaciele- odwzajemnia mój uśmiech- Leć już. W końcu serce nie sługa.
- Dzięki- mruczę. Całuję jej policzek  i wychodzę.
Po drodze mijam Mickie'go. Bije od niego nienawiść. Mierzy mnie lodowatym wzrokiem.
- Jest nad jeziorem.- mówi chłodno.
- Dzięki- mówię cicho i kieruje się we wskazane miejsce.


***

Zauważam Violette. Siedzi tyłem do mnie, wpatrując się w wodę. Siadam koło niej i chwytam za rękę. Wyrywa ją.
-Leon...nie. Właśnie skrzywdziliśmy dwójkę ludzi. To...niedopuszczalne. Ja nie rozumiem...- wciąż patrzy przed siebie, nie zwracając na mnie uwagi.
Nie mogę tego słuchać. Chwytam jej podbródek i odwracam jej twarz  w swoja stronę, po czym złączam nasze usta w pocałunku.
Co powinienem był zrobić już dawno temu.

5 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuję za dedykację :-)
    To bardzo miłe :-)
    Ja niestety swojego bloga nie mam :-(
    Może założę ale tego jeszcze nie wiem, ale przestańmy o mnie bo tu teraz robi furorę rozdział :-)
    Jest naprawdę super :-)
    Mickie wściekły haha Lara rozsądna bo ładnie się zachowała i na końcu świetny pocałunek <3
    Czekam na następny :-)
    Martina Blanco <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :)
    Leonetta się zbesowała hahahaha piękny pocałunek ps. KOCHAM TO FOTO
    I naprawdę śliczne wyznanie Martiny Blanco brawo ;) <3
    Do nexta :)
    Sylwia Blanco <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudeńko :)
    KOCHAM TO OPOWIADANIE <333
    Hurrraaaa Leonetta ( mam nadzieje że teraz już będzie razem )
    Świetny rozdział, jak zawsze :)
    Ps. Im dłuższe tym lepiej hihihi
    Ps. 2 WARTO KOMENTOWAĆ :)
    Nova :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ekstra :)
    Natka V.

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny !!!!!!!
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
    LEONETTA <3
    Skomentowałabym wcześniej, ale ostatnio mam sporo nauki i mało czasu, naprawdę gratuluję rozdziału i ogólnie opowiadania :)
    Życzę weny ;)
    Julia Blanco <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.