10 tysięcy wyświetleń <3 Dziękuję Wam bardzo bardzo! Kocham Was!
*VIOLETTA*
Ujrzałam...
Mickie'go. Stał przy oknie. Na dźwięk otwieranych drzwi odwrócił się. Zamknęłam drzwi i patrzyłam na niego zdziwiona. Jak on się tu dostał? Otwarte drzwi na balkon.
Oczywiście.
- Violetta...- ujrzał męska koszulę w moich rękach. Spojrzał pytająco.
- To dla Ramallo- wymyśliłam na poczekaniu.- Ma jutro urodziny. Stwierdziłyśmy z Angie, że koszula będzie odpowiednia. Nie może się dowiedzieć, musimy to jakoś zapakować.
Ściszyłam głos i puściłam mu oczko. Pokiwał głową.
- Tak więc...przepraszam. Zależy mi. Staram się. Czy...możemy być razem? Brakuje mi cię.- zbliżył się do mnie. Zaczął mi dzwonić telefon. Na szczęście odwrócony ekranem do dołu.
- Dobrze- zignorowałam telefon. Przytulił mnie i lekko musnął usta.
- Lecę. Do jutra. Przyjdę po ciebie.- opuścił pomieszczenie. Odprowadziłam go do drzwi. Wychodząc natknął się na Leona.
Jasna cholera.
- Leon?- zapytał.- Co ty tutaj robisz?
Stając za Mickiem, mówiłam bezgłośnie do niego: Ramallo, urodziny, jutro.
- Hej- odezwał się właściciel szmaragdowych oczu.- Ramallo ma jutro urodziny, mam rację Violetta?
Był taki głuchy. Bolało. Jakby nie chciał mnie znać. Skinęłam głową.
- Ale..
- Ramallo, niegdyś zaopiekował się mną. Wiele mu zawdzięczam. Nie mógłbym nie złożyć mu życzeń. To dla mnie ważny człowiek.
- Akurat Ramallo?- spytał podejrzliwie Mickie.
- Nasi rodzice prowadzą razem interesy.
- Dobrze...- nie wyglądał na przekonanego.
Odwrócił się do mnie i pocałował w policzek, łapiąc w talii.- Lecę. Pa Violuś.
Violuś???
Opuścił posesję.
- Leon?- zapytałam- Co ty tu...?
- Idę właśnie do rodziców. Chciałem sprawdzić co u ciebie. Wszystko ok?- kiwnął głową w stronę furtki przez którą chwilę temu wychodził Mickie. Usiedliśmy na kanapie.
- Tak.
- Pogodziliście się?
- Chyba tak...- spojrzał na mnie pytająco- to było takie...szybkie Leon. Przepraszam, brakuje mi Cię, możemy być razem, całus i muszę lecieć.
- Rozumiem.- przytulił mnie. Zrozumiał że jestem niepewna.
- Aaa...skąd Ramallo w całej historii?
- Jak się ogarnęłam, wzięłam twoją koszulę by ją wyprać i ci oddać. Ale...spotkałam Mickie'go. Wymyśliłam, że koszula to prezent dla Ramallo. Skłamałam. Szczerość wszędzie- skwitowałam z sarkazmem.
- Wiem o czym mówisz. Lara przyszła się pogodzić gdy wróciłem od ciebie. Cały w dżemie...bez koszuli...mokry...szopa na głowie...skłamałem, że Andreas nocował i wariowaliśmy.
- I co udało się?
- Uwierzyła. Andreas mnie kryje.
- Ale pogodziliście się z Lara?- spytałam niepewnie.
- Tak. Udało się.- powiedział cicho.
- W takim razie, uśmiech Panie Verdas- powiedziałam radośnie.
Spojrzał mi w oczy, uśmiechając się. Odwzajemniłam. I tak oto siedzieliśmy naprzeciwko siebie na kanapie, uśmiechając się promiennie do siebie.
- Violetta, już 15, idę...- przerwał mój ojciec, wchodząc do pomieszczenia. Na nasz widok zatrzymał się- O Leon...
- Chwila...co pan powiedział?- zapytał się go Leon.
- Że idę pograć w golfa bo już 15.- powtórzył mój tata zdziwiony.
- 15?!!!- krzyknął Leon- Jezu, znowu!!
Pocałował mnie w polik, przeskoczył kanapę i o mało nie taranując mojego ojca wyleciał z domu, już drugi raz dzisiejszego dnia. Zaśmiałam się widząc minę mojego ojca.
- Co mu się stało?- zapytał bardzo mocno zdziwiony. Wzruszyłam ramionami.
Mój wariat.
- Czyli wychodzisz?- zapytałam zmieniając temat.
- Tak. Będę na kolację.
- Ramallo w domu?
- Tak, w gabinecie.
- Miłego dnia- powiedziałam całując go w policzek.
Do domu wpadły Fran z Cami.
- Co się stało Leonowi?- zapytały.- O mało nas nie przewrócił przy wejściu!
- Witajcie w klubie, dziewczęta.- powiedział mój ojciec.- Życzę miłego.
Opuścił pomieszczenie. Zaczęłam się śmiać. Dziewczyny usiadły koło mnie.
- On już dzisiaj tak drugi raz.
- Drugi?- kiwnełam głową.Ujrzałam...
Mickie'go. Stał przy oknie. Na dźwięk otwieranych drzwi odwrócił się. Zamknęłam drzwi i patrzyłam na niego zdziwiona. Jak on się tu dostał? Otwarte drzwi na balkon.
Oczywiście.
- Violetta...- ujrzał męska koszulę w moich rękach. Spojrzał pytająco.
- To dla Ramallo- wymyśliłam na poczekaniu.- Ma jutro urodziny. Stwierdziłyśmy z Angie, że koszula będzie odpowiednia. Nie może się dowiedzieć, musimy to jakoś zapakować.
Ściszyłam głos i puściłam mu oczko. Pokiwał głową.
- Tak więc...przepraszam. Zależy mi. Staram się. Czy...możemy być razem? Brakuje mi cię.- zbliżył się do mnie. Zaczął mi dzwonić telefon. Na szczęście odwrócony ekranem do dołu.
- Dobrze- zignorowałam telefon. Przytulił mnie i lekko musnął usta.
- Lecę. Do jutra. Przyjdę po ciebie.- opuścił pomieszczenie. Odprowadziłam go do drzwi. Wychodząc natknął się na Leona.
Jasna cholera.
- Leon?- zapytał.- Co ty tutaj robisz?
Stając za Mickiem, mówiłam bezgłośnie do niego: Ramallo, urodziny, jutro.
- Hej- odezwał się właściciel szmaragdowych oczu.- Ramallo ma jutro urodziny, mam rację Violetta?
Był taki głuchy. Bolało. Jakby nie chciał mnie znać. Skinęłam głową.
- Ale..
- Ramallo, niegdyś zaopiekował się mną. Wiele mu zawdzięczam. Nie mógłbym nie złożyć mu życzeń. To dla mnie ważny człowiek.
- Akurat Ramallo?- spytał podejrzliwie Mickie.
- Nasi rodzice prowadzą razem interesy.
- Dobrze...- nie wyglądał na przekonanego.
Odwrócił się do mnie i pocałował w policzek, łapiąc w talii.- Lecę. Pa Violuś.
Violuś???
Opuścił posesję.
- Leon?- zapytałam- Co ty tu...?
- Idę właśnie do rodziców. Chciałem sprawdzić co u ciebie. Wszystko ok?- kiwnął głową w stronę furtki przez którą chwilę temu wychodził Mickie. Usiedliśmy na kanapie.
- Tak.
- Pogodziliście się?
- Chyba tak...- spojrzał na mnie pytająco- to było takie...szybkie Leon. Przepraszam, brakuje mi Cię, możemy być razem, całus i muszę lecieć.
- Rozumiem.- przytulił mnie. Zrozumiał że jestem niepewna.
- Aaa...skąd Ramallo w całej historii?
- Jak się ogarnęłam, wzięłam twoją koszulę by ją wyprać i ci oddać. Ale...spotkałam Mickie'go. Wymyśliłam, że koszula to prezent dla Ramallo. Skłamałam. Szczerość wszędzie- skwitowałam z sarkazmem.
- Wiem o czym mówisz. Lara przyszła się pogodzić gdy wróciłem od ciebie. Cały w dżemie...bez koszuli...mokry...szopa na głowie...skłamałem, że Andreas nocował i wariowaliśmy.
- I co udało się?
- Uwierzyła. Andreas mnie kryje.
- Ale pogodziliście się z Lara?- spytałam niepewnie.
- Tak. Udało się.- powiedział cicho.
- W takim razie, uśmiech Panie Verdas- powiedziałam radośnie.
Spojrzał mi w oczy, uśmiechając się. Odwzajemniłam. I tak oto siedzieliśmy naprzeciwko siebie na kanapie, uśmiechając się promiennie do siebie.
- Violetta, już 15, idę...- przerwał mój ojciec, wchodząc do pomieszczenia. Na nasz widok zatrzymał się- O Leon...
- Chwila...co pan powiedział?- zapytał się go Leon.
- Że idę pograć w golfa bo już 15.- powtórzył mój tata zdziwiony.
- 15?!!!- krzyknął Leon- Jezu, znowu!!
Pocałował mnie w polik, przeskoczył kanapę i o mało nie taranując mojego ojca wyleciał z domu, już drugi raz dzisiejszego dnia. Zaśmiałam się widząc minę mojego ojca.
- Co mu się stało?- zapytał bardzo mocno zdziwiony. Wzruszyłam ramionami.
Mój wariat.
- Czyli wychodzisz?- zapytałam zmieniając temat.
- Tak. Będę na kolację.
- Ramallo w domu?
- Tak, w gabinecie.
- Miłego dnia- powiedziałam całując go w policzek.
Do domu wpadły Fran z Cami.
- Co się stało Leonowi?- zapytały.- O mało nas nie przewrócił przy wejściu!
- Witajcie w klubie, dziewczęta.- powiedział mój ojciec.- Życzę miłego.
Opuścił pomieszczenie. Zaczęłam się śmiać. Dziewczyny usiadły koło mnie.
- On już dzisiaj tak drugi raz.
- Rano- powiedziałam dalej się śmiejąc.
- Viola?- nie mogłam zapanować nad swoim śmiechem.
- Basen...dżem...dywan...- dostałam napadu śmiechu aż spadłam z kanapy.
- VIOLETTA! Co się działo po naszym wyjściu?- zapytały równocześnie. Potrząsnęły mną.
Dziesięć minut później, opowiadałam im całą historię.
Matko <333
OdpowiedzUsuńDodałaś nowy *.* *.*
Na samym wstępie: niestety dzisiaj krótki - mam mnóstwo nauki i zerwałam się, żeby zobaczyć co nowego na bloggerze ;/
Rozdział cudownycudownycudownycudowny <333
Leon naściemniał Larze, Vilu Mickie'mu xd
Leoś olimpijski biegacz ;D
Oni są dla siebie stworzeni ! ;3
Czekam na nexta !!! ;***
Pozdrawiam i ściskam bardzobardzobardzobardzo mocno <33
Kocham Cudna *.*
Ps - GRATULUJĘ WYŚWIETLEŃ <333 ;***
UsuńPs - GRATULUJĘ WYŚWIETLEŃ <333 ;***
Usuń