HEJ HEJ!
Dwie sprawy:
1) Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Długo mnie nie było ...;c ALe już jestem!
2) Mańka Verdas...Znacie taką? Ech..Twój blog nie jest bezsensowny ani ty nie jesteś głupia! Rozwijasz się i swój talent, a blog razem z tobą! NIE JESTEŚ GŁUPIA ANI BEZSENSOWNA, ZROZUMIANO?! a jak nie, to będzie źle! Strzeż się wkurzonej Cisver bo kochana nie będzie! :D
*VIOLETTA*
Weszłam do Studio. Wstępnie postanowiłam, że nie będę się starać o Mickie'go, jeśli nie dostanę żadnego wyraźnego znaku od niego. Chyba chwilę poczekam. Minęły już dwa dni.
Diego jeszcze nie było, więc na razie jest spokój a Mickie zawsze się spóźnia.
Było dość wcześnie, lekcje dopiero za pół godziny. Podeszłam do keyboard'u i zaczęłam grać. Wciskane klawisze stworzyły melodię Voy Por Ti.
Zaczęłam cichutko nucić. Przed oczami stanął mi nasz taniec z Leonem. Rozpłynęłam się. Zamknęłam oczy i ujrzałam śliczne oczy Leona i jego kuszące usta śpiewające ostatnie linijki...
Nagle poczułam ciepłe ręce na mojej talii i usłyszałam szept układający się w słowa piosenki. Głos Leona był ciepły i kojący. Po chwili melodia się skończyła a Leon , trzymając głowę tuż przy mojej, pocałował mnie w policzek. Odwróciłam się do niego. Chwila była tak magiczna a on z bliska wyglądał tak pociągająco. Przy Mickie'm nigdy tak nie było.
- Leon...co za miłe powitanie.- przytuliłam się do niego.
- Cześć księżniczko.
Nasze głosy były ciche i spokojne. Za nic nie chcieliśmy zepsuć tej chwili. Staliśmy tak w ciszy aż zastała nas tak Fran z Cami.
- Sieeeeeemaaaa- przeciągnęła Fran, wchodząc do sali. Jak zaczęła wesołym głosem to skończyła ze zdziwieniem i spojrzeniem" Co się tu wyprawia??". Wybuchnęliśmy z Leonem śmiechem, jednocześnie odsuwając sie od siebie. Patrzyła na nas jak na wariatów. Do klasy zaczęli sie schodzić inni uczniowie. No tak, za 10 minut lekcja.
- Siema Fran, cześć Cami- rzekliśmy, żeby rozluźnić sytuację.
- Co słychać?- zagadnęłam.
- W sumie nic nowego. A tam?- odpowiedziała Cami ze wzrokiem " gadać mi tu ale już".
- Nic co mogłoby interesować. - odparłam wymijająco.
Do klasy wpadł Diego. Zauważył mnie i nonszalancko podszedł. Położył rękę na mojej talii i schylil sie w moim kierunku gdy..
- GDZIE. TE. ŁAPY?!- rzekł mrożącym krew w żyłach tonem Leon. Ściągnął jego rękę i przyciągnął mnie do siebie, po czym zmierzył Diega lodowatym wzrokiem.
*CAMI*
Uhu, coś się szykuje. Żeby znowu nie było awantury. Viola stoi w objęciu Leona a tu nadchodzi Mickie a za nim Lara...
Pięknie.
- Leoś, nie traktuj jej jak twojej własności, RYCERZU.- odezwał się Diego. I to zdanie usłyszeli Mickie i Lara.
Cholera!
- Viola? Co tu się wyprawia?- zapytal, siląc sie na spokój, Mickie. Viola mu się podoba a Leona nienawidzi. Ale Leon z Viola tak ślicznie wyglądają...
- Diego się wyprawia- powiedziała chłodno i opuściła pomieszczenie. Wyszłyśmy za nią z Fran. A chłopaków pozostawiłyśmy samych sobie. Może się nie pozabijają.
Weszłam do Studio. Wstępnie postanowiłam, że nie będę się starać o Mickie'go, jeśli nie dostanę żadnego wyraźnego znaku od niego. Chyba chwilę poczekam. Minęły już dwa dni.
Diego jeszcze nie było, więc na razie jest spokój a Mickie zawsze się spóźnia.
Było dość wcześnie, lekcje dopiero za pół godziny. Podeszłam do keyboard'u i zaczęłam grać. Wciskane klawisze stworzyły melodię Voy Por Ti.
Zaczęłam cichutko nucić. Przed oczami stanął mi nasz taniec z Leonem. Rozpłynęłam się. Zamknęłam oczy i ujrzałam śliczne oczy Leona i jego kuszące usta śpiewające ostatnie linijki...
Nagle poczułam ciepłe ręce na mojej talii i usłyszałam szept układający się w słowa piosenki. Głos Leona był ciepły i kojący. Po chwili melodia się skończyła a Leon , trzymając głowę tuż przy mojej, pocałował mnie w policzek. Odwróciłam się do niego. Chwila była tak magiczna a on z bliska wyglądał tak pociągająco. Przy Mickie'm nigdy tak nie było.
- Leon...co za miłe powitanie.- przytuliłam się do niego.
- Cześć księżniczko.
Nasze głosy były ciche i spokojne. Za nic nie chcieliśmy zepsuć tej chwili. Staliśmy tak w ciszy aż zastała nas tak Fran z Cami.
- Sieeeeeemaaaa- przeciągnęła Fran, wchodząc do sali. Jak zaczęła wesołym głosem to skończyła ze zdziwieniem i spojrzeniem" Co się tu wyprawia??". Wybuchnęliśmy z Leonem śmiechem, jednocześnie odsuwając sie od siebie. Patrzyła na nas jak na wariatów. Do klasy zaczęli sie schodzić inni uczniowie. No tak, za 10 minut lekcja.
- Siema Fran, cześć Cami- rzekliśmy, żeby rozluźnić sytuację.
- Co słychać?- zagadnęłam.
- W sumie nic nowego. A tam?- odpowiedziała Cami ze wzrokiem " gadać mi tu ale już".
- Nic co mogłoby interesować. - odparłam wymijająco.
Do klasy wpadł Diego. Zauważył mnie i nonszalancko podszedł. Położył rękę na mojej talii i schylil sie w moim kierunku gdy..
- GDZIE. TE. ŁAPY?!- rzekł mrożącym krew w żyłach tonem Leon. Ściągnął jego rękę i przyciągnął mnie do siebie, po czym zmierzył Diega lodowatym wzrokiem.
*CAMI*
Uhu, coś się szykuje. Żeby znowu nie było awantury. Viola stoi w objęciu Leona a tu nadchodzi Mickie a za nim Lara...
Pięknie.
- Leoś, nie traktuj jej jak twojej własności, RYCERZU.- odezwał się Diego. I to zdanie usłyszeli Mickie i Lara.
Cholera!
- Viola? Co tu się wyprawia?- zapytal, siląc sie na spokój, Mickie. Viola mu się podoba a Leona nienawidzi. Ale Leon z Viola tak ślicznie wyglądają...
- Diego się wyprawia- powiedziała chłodno i opuściła pomieszczenie. Wyszłyśmy za nią z Fran. A chłopaków pozostawiłyśmy samych sobie. Może się nie pozabijają.
*FRAN*
- Viola, Viola, spokojnie!- mowiłyśmy do pełnej złości Violetty. W końcu się zatrzymała.
- Dziewczyny to męczy! Ten idiota zawsze coś schrzani! I zawsze Mickie słyszy nieodpowiednie słowa..
- Ignoruj go- poradziłam jej.
- Ale...- próbowała się bronić przed najlepszym wyjściem z sytuacji.
- Viola. D.I.E.G.O nie istnieje, jasne?- zaoponowała Cami. Skinęła głową ale nie wyglądała na przekonaną. Zobaczyłam Mickie'go.
Ślicznie.
- Viola, możemy pogadać? - rzekł podchodząc do niej. Skinęła lekko głową. Ulotniłyśmy się.
- Viola, Viola, spokojnie!- mowiłyśmy do pełnej złości Violetty. W końcu się zatrzymała.
- Dziewczyny to męczy! Ten idiota zawsze coś schrzani! I zawsze Mickie słyszy nieodpowiednie słowa..
- Ignoruj go- poradziłam jej.
- Ale...- próbowała się bronić przed najlepszym wyjściem z sytuacji.
- Viola. D.I.E.G.O nie istnieje, jasne?- zaoponowała Cami. Skinęła głową ale nie wyglądała na przekonaną. Zobaczyłam Mickie'go.
Ślicznie.
- Viola, możemy pogadać? - rzekł podchodząc do niej. Skinęła lekko głową. Ulotniłyśmy się.
*MICKIE*
Stanąłem przed nią. Źle mi było bez niej przez te 3 dni. Ale Leon...są ze sobą tak blisko... Ona jest moja. Moja Viola. Ale sam się w to wpakowałem..
- Viola...naprawmy to.
- Ale co? - spytała obojętnie.
- To co jest pomiędzy nami.
- I co w związku z tym?- z każdym jej pytaniem byłem coraz bardziej spięty a od niej wiało obojętnością...
- Ja tego nie chce.
- Taaak?- nadal nic. Drgniecia, ruchu, ożywienia. N.I.C.
- Ja nie chciałem...żeby tak wyszło..
- Nie chciałeś? NIE CHCIAŁEŚ?! N.I.E. C.H.C.I.A.L.E.S?!?! No patrz, a jednak tak wyszło..Przez przypadek pewnie.- jej odpowiedź ociekała sarkazmem.
- VIOLETTA!- spojrzała na mnie- Naprawdę nie chciałem. Zalezy mi na tobie..
- Zalezy Ci ale jednak krzywdzisz. Z cholernej zazdrości o Leona! Wiesz ze to osoba która zmienila moje zycie. Dzięki niemu możemy sie spotykać! Niczego nie doceniasz. Z cholernej zazdrości stajesz po stronie osoby o ktotrej nic nie wiesz, nawet widząc jak reaguje na Diego! Ty..ty..- nawijala.
- Violetta..
- Jeśli zrzucasz winę tylko na nie to sie kolego mylisz. Może powinnam była porozmawiać. Przepraszam. Ale to ty stanąłes odrazu po stronie Diego! A powinieneś po mojej! Miałeś bliżej niż Leon by mnie złapać a jednak nie! Postawiles jednak ponabijac sie z Leona bo jesteś zazdrosny! I ty..
Koniec!
Chwyciłem ją w talii i przyciągnąłem do siebie, po czym wbiłem w jej usta. Po chwili odsunąłem się. Stykalismy sie czołami.
-Przepraszam. Cholernie mi na tobie zależy. Tak, jestem zazdrosny o Leona. I będę. Przepraszam. Postaram się coś z tym zrobić. Przepraszam. Kocham Cię.- patrzyła na mnie swoimi wielkimi oczami. Chwyciłem ja za rękę.
- A teraz zapraszam na lekcje.
Stanąłem przed nią. Źle mi było bez niej przez te 3 dni. Ale Leon...są ze sobą tak blisko... Ona jest moja. Moja Viola. Ale sam się w to wpakowałem..
- Viola...naprawmy to.
- Ale co? - spytała obojętnie.
- To co jest pomiędzy nami.
- I co w związku z tym?- z każdym jej pytaniem byłem coraz bardziej spięty a od niej wiało obojętnością...
- Ja tego nie chce.
- Taaak?- nadal nic. Drgniecia, ruchu, ożywienia. N.I.C.
- Ja nie chciałem...żeby tak wyszło..
- Nie chciałeś? NIE CHCIAŁEŚ?! N.I.E. C.H.C.I.A.L.E.S?!?! No patrz, a jednak tak wyszło..Przez przypadek pewnie.- jej odpowiedź ociekała sarkazmem.
- VIOLETTA!- spojrzała na mnie- Naprawdę nie chciałem. Zalezy mi na tobie..
- Zalezy Ci ale jednak krzywdzisz. Z cholernej zazdrości o Leona! Wiesz ze to osoba która zmienila moje zycie. Dzięki niemu możemy sie spotykać! Niczego nie doceniasz. Z cholernej zazdrości stajesz po stronie osoby o ktotrej nic nie wiesz, nawet widząc jak reaguje na Diego! Ty..ty..- nawijala.
- Violetta..
- Jeśli zrzucasz winę tylko na nie to sie kolego mylisz. Może powinnam była porozmawiać. Przepraszam. Ale to ty stanąłes odrazu po stronie Diego! A powinieneś po mojej! Miałeś bliżej niż Leon by mnie złapać a jednak nie! Postawiles jednak ponabijac sie z Leona bo jesteś zazdrosny! I ty..
Koniec!
Chwyciłem ją w talii i przyciągnąłem do siebie, po czym wbiłem w jej usta. Po chwili odsunąłem się. Stykalismy sie czołami.
-Przepraszam. Cholernie mi na tobie zależy. Tak, jestem zazdrosny o Leona. I będę. Przepraszam. Postaram się coś z tym zrobić. Przepraszam. Kocham Cię.- patrzyła na mnie swoimi wielkimi oczami. Chwyciłem ja za rękę.
- A teraz zapraszam na lekcje.
*LEON*
Siedzę właśnie i myślę o całej sytuacji. Violetta i Mickie powinni być tu 10 minut temu. Fran i Cami wróciły z dziwnymi minami. A Lara patrzy się na mnie cały czas. Muszę z nią porozmawiać.
Co oni tam robią? Gdzie są?
Myśli krążyły po mojej głowie. Przed moimi oczami stanęła Viola nucąca Voy por Ti... Wyglądała magicznie.
Gdy nagle drzwi otworzyły się i ujrzałem..
Siedzę właśnie i myślę o całej sytuacji. Violetta i Mickie powinni być tu 10 minut temu. Fran i Cami wróciły z dziwnymi minami. A Lara patrzy się na mnie cały czas. Muszę z nią porozmawiać.
Co oni tam robią? Gdzie są?
Myśli krążyły po mojej głowie. Przed moimi oczami stanęła Viola nucąca Voy por Ti... Wyglądała magicznie.
Gdy nagle drzwi otworzyły się i ujrzałem..
Dzięki ale ja i tak wiem swoje! XD:)
OdpowiedzUsuńA rozdział wspaniały!!!:*
Co ujrzał?!?!?
OdpowiedzUsuńPewnie Viole i Mickego jak sie całują.
Oni są dla siebie samym światem.
Matko, oni muszą być razem!!!!!
Kocham twojego bloga
Masz wspanialy styl pisania.
Nie mogę doczekać sie nexta ;*
Dopiero zaczynam, więc bardzo chciałabym przeprosić za spam, ale jakoś trzeba się wypromować. Jeśli będziesz miała czas wpadnij, a może ci się spodoba moja twórczość :) Zapraszam i jeszcze raz przepraszam za spam ;<
OdpowiedzUsuńhttp://yebacto-labirynt.blogspot.com/
Życie Vanessy to ciągłe imprezy, skandale, zaniedbywanie szkoły, spotkania ze znajomymi, upijanie się do nieprzytomności. Krótko mówiąc wszystko jej wolno, jest panią swojego życia. Gdy nagle dowiaduje się o przeprowadzce wszystko za przeproszeniem chuj strzela. Przed nią zupełnie nowe życie. Z początku przeciwna całej tej sytuacji powoli zakochuje się w nowym miejscu i ludziach.
Co ją czeka?
Nowe miasto, nowa szkoła, nowi ludzie, nowe życie, nowa miłość, nowe kłopoty.
CO ON DO CHOLERY UJRZAL ?!!! Rozdzial Suuuper ... ! <333 . Zapraszam do siebie ----> leoniviolettamiloscnazawsze.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJak bd miała czas to wpadnij do mnie . I Wy wszyscy oczywiście też xd
Hej super rozdział. Ja przepraszam ze nie komentowałem naprawdę przepraszam ale miałem problemy rodzinne. Jeszcze raz cię bardzo przepraszam :(
OdpowiedzUsuńSpokojnie c;
UsuńSorry, ze nazwalam cie klamczuchem, zartowalam c;
Super ze jestes <3
Romantyczna ;**
Spk. nie wiedziałaś.
UsuńNom już jestem i już będę heh <3