Wrobili go. Po prostu go wrobili.
Morderstwo ze szczególnym okrucieństwem.
Nigdy nie zobaczy już świata.
Co z tego, że w czasie tego zdarzenia był ze mną.
Co z tego, że jest prezesem organizacji pomagającej dzieciom w potrzebie.
Co z tego, że muchy by nie skrzywdził.
Co z tego, że to człowiek anioł.
Teraz to anioł zamknięty w więzieniu.
Morderstwo ze szczególnym okrucieństwem.
Nigdy nie zobaczy już świata.
Co z tego, że w czasie tego zdarzenia był ze mną.
Co z tego, że jest prezesem organizacji pomagającej dzieciom w potrzebie.
Co z tego, że muchy by nie skrzywdził.
Co z tego, że to człowiek anioł.
Teraz to anioł zamknięty w więzieniu.
Siedzę naprzeciwko niego, wpatrując się w jego szmaragdowe oczy i trzymając go za ręce.
Jak zawsze od 5 lat, milczę i wierzę, że cisza wyraża więcej niż tysiąc słów.
Jak zawsze od 5 lat wyjdę stąd, całując jego malinowe usta.
Jak zawsze od 5 lat, będę ze sobą walczyć by nie skoczyć z dachu naszego apartamentowca.
Jak zawsze od 5 lat uratuje mnie wizja załamanego szatyna czekającego na mnie w sali widzeń.
Jestem jego całym światem. A on jest moim.
Jak zawsze od 5 lat, milczę i wierzę, że cisza wyraża więcej niż tysiąc słów.
Jak zawsze od 5 lat wyjdę stąd, całując jego malinowe usta.
Jak zawsze od 5 lat, będę ze sobą walczyć by nie skoczyć z dachu naszego apartamentowca.
Jak zawsze od 5 lat uratuje mnie wizja załamanego szatyna czekającego na mnie w sali widzeń.
Jestem jego całym światem. A on jest moim.
Stoję właśnie na dachu i znów rozważam za i przeciw skoczenia z dachu.
Za- koniec z tym koszmarem i brakiem jego bliskości i obecności w moim życiu.
Przeciw- On czeka i będzie czekał na mnie co tydzień. By mnie zobaczyć na marnych 15 minut, nic nie powiedzieć i ucałować.
Pewnie i tak powiem sobie, że muszę dać radę.
Mój anioł zamknięty w więzieniu.
- Pani Violetto?!- słyszę znajomy głos. Patrzę w dół i 10 pięter niżej widzę niskiego i niezbyt szczupłego prawnika.
Mówili, że jest najlepszy. Że go obroni. I że wszystko będzie dobrze.
Mówili.
Nie odpowiadam. Nie powie mi nic innego, jak to, że mój anioł zginie marnie w więzieniu.
Po 10 minutach słyszę sapanie mężczyzny. Tylko parę schodów na dach, w budynku jest winda. Niewiarygodne.
- Pani Violetto...mam nowe wiadomości. Które, spodziewam się, Panią bardzo ucieszą.
Podnoszę brew. Czyżby?
- Uniewinnili go.- przestaje oddychać.- W końcu wyszły na jaw te wszystkie przekręty i Pan Leon wyjdzie na wolność w przeciągu paru dni.
Odwracam się powoli w jego stronę.
- Naprawdę?- skrzeczę.
- Tak. Proszę bardzo, tu jest decyzja sądu.- chwytam kartkę papieru do ręki i czytam.
Jezu Chryste, to się dzieje naprawdę. Z moich oczu lecą łzy. Lecę na dół, gdzie mieszka mój przyjaciel Diego. Często siedzi ze mną na dachu.
Pukam gwałtownie do drzwi. Otwiera je zdziwiony brunet.
- Uniewinnili go, rozumiesz?! Uniewinnili!- krzyczę i rzucam się mu na szyję. - W piątek będzie w domu!
Za- koniec z tym koszmarem i brakiem jego bliskości i obecności w moim życiu.
Przeciw- On czeka i będzie czekał na mnie co tydzień. By mnie zobaczyć na marnych 15 minut, nic nie powiedzieć i ucałować.
Pewnie i tak powiem sobie, że muszę dać radę.
Mój anioł zamknięty w więzieniu.
- Pani Violetto?!- słyszę znajomy głos. Patrzę w dół i 10 pięter niżej widzę niskiego i niezbyt szczupłego prawnika.
Mówili, że jest najlepszy. Że go obroni. I że wszystko będzie dobrze.
Mówili.
Nie odpowiadam. Nie powie mi nic innego, jak to, że mój anioł zginie marnie w więzieniu.
Po 10 minutach słyszę sapanie mężczyzny. Tylko parę schodów na dach, w budynku jest winda. Niewiarygodne.
- Pani Violetto...mam nowe wiadomości. Które, spodziewam się, Panią bardzo ucieszą.
Podnoszę brew. Czyżby?
- Uniewinnili go.- przestaje oddychać.- W końcu wyszły na jaw te wszystkie przekręty i Pan Leon wyjdzie na wolność w przeciągu paru dni.
Odwracam się powoli w jego stronę.
- Naprawdę?- skrzeczę.
- Tak. Proszę bardzo, tu jest decyzja sądu.- chwytam kartkę papieru do ręki i czytam.
Jezu Chryste, to się dzieje naprawdę. Z moich oczu lecą łzy. Lecę na dół, gdzie mieszka mój przyjaciel Diego. Często siedzi ze mną na dachu.
Pukam gwałtownie do drzwi. Otwiera je zdziwiony brunet.
- Uniewinnili go, rozumiesz?! Uniewinnili!- krzyczę i rzucam się mu na szyję. - W piątek będzie w domu!
Chodzę nerwowo po domu. Wszystko gotowe, obiad gotowy. Wszystko wyczekuje na jego powrót. A ja najbardziej.
Mój anioł wraca do domu.
Poprawiam obrus gdy dzwoni telefon.
- Pani Violetto?- słyszę głos prawnika.
- Tak?
- Mam przykra wiadomość...
O nie. Jednak wyrok cofnięto?
- Bo Pan Leon....został śmiertelnie pobity...
Upuszczam słuchawkę i nie słucham mężczyzny dalej.
Wiem co mam robić.
Mój anioł wraca do domu.
Poprawiam obrus gdy dzwoni telefon.
- Pani Violetto?- słyszę głos prawnika.
- Tak?
- Mam przykra wiadomość...
O nie. Jednak wyrok cofnięto?
- Bo Pan Leon....został śmiertelnie pobity...
Upuszczam słuchawkę i nie słucham mężczyzny dalej.
Wiem co mam robić.
Ponownie stoję na dachu. Tym razem wiem, że nic mnie nie odwiedzie od skoku.
- Violetta- słyszę Diego.
- Nie powstrzymuj mnie. Niech nam odprawią razem pogrzeb- mówię i robię krok poza krawędź dachu.
"Kocham Cię" to ostatnie co słyszę przed ciemnością, która mnie pochłania.
- Nie powstrzymuj mnie. Niech nam odprawią razem pogrzeb- mówię i robię krok poza krawędź dachu.
"Kocham Cię" to ostatnie co słyszę przed ciemnością, która mnie pochłania.
Teraz wiem, że Diego też skoczył. Spotkałam go w niebie. Ja skoczyłam bo kocham mojego anioła, on skoczył bo kocha mnie.
I teraz wszyscy jesteśmy szczęśliwi.
I teraz wszyscy jesteśmy szczęśliwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz