Nikola, Nikuś, Nell....Jednak nie. Moja Nikuś. I teraz mi pasi.
Czy ty zauważyłaś, kochanie, jak dużo mi poświęcasz?
A jak ja Ci dużo zawdzięczam?
I, że nie wiem jak Ci się odwdzięczyć?
I czy kiedykolwiek to zrobię? Bo chyba mi się nie uda...
Ech no staram się.
Ale nie ogarniam dlaczego. Dlaczego ja? Tak mnie wspierasz..Jesteś przy mnie...tak dużo działasz...
Strasznie Cię kocham.
" Nie mam jak napisać koma w normalny sposób ale wiem, że go potrzebujesz."
" To ja Nell i zrobię wszystko by przy tobie być"
" Chciałam po prostu dać Ci koma i cię wesprzeć."
Nikuś^.^ |
" Chciałam Ci powtórzyć, że nie możesz się poddać."
" Nie zrażaj się i rób to co kochasz."
Te komentarze, ten post, to na priv....
Sprawiasz, że moje skrzydełka rosną.
Tak dużo to dla mnie znaczy...
Mogę gadać gadać, i tak nie przekaże tego co czuję i jak bardzo cię kocham.
Dziękuję ci za wszystko. Wszystko wszystko wszystko.
Kocham mocno mocno mocno.
Dajesz mi tyle powera, energii.
Podniosłam się dzięki tobie. Jesteś moim aniołem.
I wam.
Strasznie Was kocham. Wszystkich.
Ale wyświetlenia..nie ma ich dużo. 10 dziennie? :C
Czekam. I nie przestanę pisać, chociażby dla samej siebie. Sama często czytam swoje rozdziały i jest to moja ulubiona lektura. Moja własna opowieść. Która oddaje mnie i moją osobowość.
Kocham Was.i ja nigdy nie przestanę robić tego co kocham.
Dziękuję tym co są.
Skomentujcie raz na czas.
Dziękuję.
Nie myślcie, że za dużo wymagam. Po prostu lubię się uśmiechać, a każdy wasz komentarz wywołuje na mojej twarzy szeroooki uśmiech,
I tak was kocham. Ja wiem, że damy radę.
*LEON*
Tak być nie może! Co się wyprawia?? Nic nie może się ułożyć! Nawet jeśli, za chwilę się rozwala!
Idę parkiem. Nie wiem dlaczego ale idę strasznie szybko.
- Halo, kolego, zwolnij!- na dźwięk TEGO głosu natychmiast się zatrzymałem. I odwróciłem. I kogo zobaczyłem?
Diego. Oczywiście.
- Gdzie się tak spieszysz? Do kochanej Violi? - uśmiechnął się szyderczo.
Nagle zrozumiałem.
- To ty nagadałeś Larze, prawda?!
- Szybko łapiesz. To koniec co? - I co, zadowolony z siebie?- spytałem mocno wkurzony.
- Bardzo. Zwłaszcza, że to poszło dalej.
- Co masz na myśli?
- Nie wiesz, że twoja Violka siedzi teraz załamana bo Mickie dowiedział się prawdy?
- CO?
- Tak to. Leć ją pocieszać.
- TY!- rzuciłem się na niego. Jakiś facet zaczął nas rozdzielać.
- To jeszcze nie koniec! - krzyknąłem. I pobiegłem do Violi.
Tak być nie może! Co się wyprawia?? Nic nie może się ułożyć! Nawet jeśli, za chwilę się rozwala!
Idę parkiem. Nie wiem dlaczego ale idę strasznie szybko.
- Halo, kolego, zwolnij!- na dźwięk TEGO głosu natychmiast się zatrzymałem. I odwróciłem. I kogo zobaczyłem?
Diego. Oczywiście.
- Gdzie się tak spieszysz? Do kochanej Violi? - uśmiechnął się szyderczo.
Nagle zrozumiałem.
- To ty nagadałeś Larze, prawda?!
- Szybko łapiesz. To koniec co? - I co, zadowolony z siebie?- spytałem mocno wkurzony.
- Bardzo. Zwłaszcza, że to poszło dalej.
- Co masz na myśli?
- Nie wiesz, że twoja Violka siedzi teraz załamana bo Mickie dowiedział się prawdy?
- CO?
- Tak to. Leć ją pocieszać.
- TY!- rzuciłem się na niego. Jakiś facet zaczął nas rozdzielać.
- To jeszcze nie koniec! - krzyknąłem. I pobiegłem do Violi.
Wkurzony jak nigdy.
*FRANCESCA*
Siedzimy same. Nikogo oprócz naszej trójki nie ma.
- Pójdę do łazienki. Chcecie coś po drodze z kuchni?- popatrzyłam na słaniająca się Violette.
Żadna nie odpowiedziała, milczałyśmy z Cami, zaniepokojone stanem naszej przyjaciółki.
- Nieważne. Przyniosę ciastka. - wychrypiała.
Słaba, wyglądająca jakby nie spała przez rok, blada, z czerwonym nosem, wykończona kilkugodzinnym płakaniem Violetta opuściła pomieszczenie. Wyglądała jak jedna wielka kupka nieszczęścia, która zresztą była.
Po chwili usłyszałyśmy jak ktoś nerwowo puka do drzwi. Poszłam otworzyć, by drzwi nie rozwalił. Za drzwiami zobaczyłam nabuzowanego Leona.
- Leon?-zdziwiłam się na jego widok. Przecisnął się koło mnie w drzwiach.
- Gdzie Violetta?- zapytał szybko.
- Poszła...- nie dokończyłam bo zobaczyliśmy Viole z ciastkami w ręce, która na widok Leona..zemdlała.
- Violetta!- krzyknął.
Leon podbiegł i wziął ją na ręce. I zaniósł do jej pokoju. Położył na łóżku i sprawdził parametry, a nam kazał zejść na dół do salonu. Po chwili do nas dołączył.
- Co z nią?- zapytała blada Camila.
- Będzie dobrze. Pośpi, a potem musimy ja porządnie nakarmić. I nie narażać na stres, spokój i tylko spokój.
- Skąd ty to wszystko wiesz?
- To nie pierwszy raz.
Spojrzałyśmy na niego pytająco.
- Diego, Mickie...kiedyś znalazłem ją na chodniku po takiej kłótni.
-Skąd wiesz że była awantura?- zapytała Cami.
- Diego i jego intrygi. U mnie też była awantura. Wiem co czuje Violetta.
- Chcesz powiedzieć że Diego to wszytko wymyślił?-pytała Camila.
- Tak. miał w planie zaszkodzić tylko mnie ale poszło dalej. Nagadał coś Larze, pokłóciliśmy się, Mickie to usłyszał i zrobił awanturę Violettcie.
- Czego ten idiota nie wymyśli! - fuknęła Cami. Pokręciłam głową.
Tymczasem Leon chodził w kółko po pokoju, co doprowadzało mnie do szału.
- Leon, usiądź i się uspokój. Chcesz coś do picia?
- Nie dzięki. - dalej łaził w tą i z powrotem.
- LEON!- podniosłam głos.
- Pójdę zrobić obiad.- tyle przynajmniej.
GODZINĘ PÓŹNIEJ
Leon wciąż siedzi w kuchni a my siedzimy na kanapie i myślimy, nie wiedząc co robić.
Nagle zobaczyłyśmy Violette schodząca po schodach.
Siedzimy same. Nikogo oprócz naszej trójki nie ma.
- Pójdę do łazienki. Chcecie coś po drodze z kuchni?- popatrzyłam na słaniająca się Violette.
Żadna nie odpowiedziała, milczałyśmy z Cami, zaniepokojone stanem naszej przyjaciółki.
- Nieważne. Przyniosę ciastka. - wychrypiała.
Słaba, wyglądająca jakby nie spała przez rok, blada, z czerwonym nosem, wykończona kilkugodzinnym płakaniem Violetta opuściła pomieszczenie. Wyglądała jak jedna wielka kupka nieszczęścia, która zresztą była.
Po chwili usłyszałyśmy jak ktoś nerwowo puka do drzwi. Poszłam otworzyć, by drzwi nie rozwalił. Za drzwiami zobaczyłam nabuzowanego Leona.
- Leon?-zdziwiłam się na jego widok. Przecisnął się koło mnie w drzwiach.
- Gdzie Violetta?- zapytał szybko.
- Poszła...- nie dokończyłam bo zobaczyliśmy Viole z ciastkami w ręce, która na widok Leona..zemdlała.
- Violetta!- krzyknął.
Leon podbiegł i wziął ją na ręce. I zaniósł do jej pokoju. Położył na łóżku i sprawdził parametry, a nam kazał zejść na dół do salonu. Po chwili do nas dołączył.
- Co z nią?- zapytała blada Camila.
- Będzie dobrze. Pośpi, a potem musimy ja porządnie nakarmić. I nie narażać na stres, spokój i tylko spokój.
- Skąd ty to wszystko wiesz?
- To nie pierwszy raz.
Spojrzałyśmy na niego pytająco.
- Diego, Mickie...kiedyś znalazłem ją na chodniku po takiej kłótni.
-Skąd wiesz że była awantura?- zapytała Cami.
- Diego i jego intrygi. U mnie też była awantura. Wiem co czuje Violetta.
- Chcesz powiedzieć że Diego to wszytko wymyślił?-pytała Camila.
- Tak. miał w planie zaszkodzić tylko mnie ale poszło dalej. Nagadał coś Larze, pokłóciliśmy się, Mickie to usłyszał i zrobił awanturę Violettcie.
- Czego ten idiota nie wymyśli! - fuknęła Cami. Pokręciłam głową.
Tymczasem Leon chodził w kółko po pokoju, co doprowadzało mnie do szału.
- Leon, usiądź i się uspokój. Chcesz coś do picia?
- Nie dzięki. - dalej łaził w tą i z powrotem.
- LEON!- podniosłam głos.
- Pójdę zrobić obiad.- tyle przynajmniej.
GODZINĘ PÓŹNIEJ
Leon wciąż siedzi w kuchni a my siedzimy na kanapie i myślimy, nie wiedząc co robić.
Nagle zobaczyłyśmy Violette schodząca po schodach.
*VIOLETTA*
Obudziłam się w swoim łóżku, nie wiedząc co się dzieje. Zeszłam po schodach, widząc, że na kanapie siedzi Cami z Fran. Otworzyłam usta by coś powiedzieć ale nagle ujrzałam osobę, która zmieniła moje życie, za którą tak bardzo tęskniłam, wychodzącą z kuchni, ze spuszczoną głową. Podniósł głowę i...uśmiechnął się rozkładając ręce.
Ten uśmiech.
Podbiegłam do niego, rzucając się mu na szyję. Po chwili jego silne ręce złapały mnie w talii i mocno przytuliły. Owionął mnie ten zapach i natychmiast poczułam się bezpiecznie.
Tak bardzo mi tego brakowało.
Obudziłam się w swoim łóżku, nie wiedząc co się dzieje. Zeszłam po schodach, widząc, że na kanapie siedzi Cami z Fran. Otworzyłam usta by coś powiedzieć ale nagle ujrzałam osobę, która zmieniła moje życie, za którą tak bardzo tęskniłam, wychodzącą z kuchni, ze spuszczoną głową. Podniósł głowę i...uśmiechnął się rozkładając ręce.
Ten uśmiech.
Podbiegłam do niego, rzucając się mu na szyję. Po chwili jego silne ręce złapały mnie w talii i mocno przytuliły. Owionął mnie ten zapach i natychmiast poczułam się bezpiecznie.
Tak bardzo mi tego brakowało.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
4 KOM= NEXT
MADZIUUUUUUUU!
OdpowiedzUsuńJeju ten rozdział ...
Kurde no...
Nie umiem się wyrazić!
Nigdy przy takim krótkim fragmencie nie udało mi się wzruszyć...
a tu...
NO KURDE!
BOŻE TO JEST WSPANIAŁE!
pokazujesz w tym rozdziale to co najlepiej ci wychodzi...
Czyli opis uczuć. Kurcze zawsze tak zajebiście te uczucia umiesz opisać, normalnie jak nikt inny, pięknie Ci to wychodzi.
Rozdział po prostu wspaniały a ja cały czas czekam na Loenette!
Mam nadzieje że już niedługo się doczekam <3
A teraz:
AAAAAAAAAAAA!
AJAJAJA!
KOCHAM CIĘ KOBIOETO!
TEN POCZĄTEK !
JEZU!
I TEN OBRAZEK! <3
RYCZĘ!
To było piękne!
I za nic mi nie dziękuj!
Robię to co powinnam, wspieram cię bo Cię kocham!
Już kilka razy pisałam moją przemowę na temat tego że nie możesz się poddać!
Nie będę już znowu pisać takiej strasznie długiej
Ale pamiętaj ze nie możesz się poddawać, jestes i zawsze byłaś najlepszy, uwierz w Siebie! ;*
JESTEŚ NAJLEPSZA!
Koochaam Cię mocno! ;*
komentarz wyszedł bezsensowny, ale nie umiem nic teraz zebrać w słowa.
Jestem zbyt bardzo wzruszona całą tą notką.
Kocham Cię mocno! ;*
Pamiętaj o tym! ;*
Cudowny
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Cudo
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Piękny cudowny.
OdpowiedzUsuńBark mi słów. ;*
Zajebisty. !!! <3
Nareszcie sie pogodzili.
Pieprzyć Lare i Mickey'a oni w końcu musza być razem. Po prostu muszą.
Kocham twojego bloga.
Masz wielki talent^.^
Nie mogę doczekać się nexta ;*
Te amo
Madzia <3
Cudny <3 Boski <3 Genialny <3
OdpowiedzUsuńRany... Naprawdę niesamowity! *O*
Diego - brak słów >_<
Jaki cham no! Jak można się tak zachowywać?! -,-
Leon od razu do Violetty <3
Fran i Camilla takie dobre przyjaciółki <3
A Viola mdleje ;c
Ale Leoś już wie, jak o nią dbać ^^
Nasz kochany, troskliwy Leoś *O*
A potem ta słodka scenka na końcu <3
Rany... NARESZCIE! <3
Ja też za tym tęskniłam tak jak oni <3
JA CHCĘ ICH RAZEM <3
ONI MUSZĄ BYĆ RAZEM ^^
MUSZĄ ^^
Aaaaaaaa <3 Już się ich nie mogę doczekać ;3
Czekam na nexcika <3
Buziaki ;*
Katarina
P.S. Da się z Tobą na GG skontaktować? <3
Boski!♥
OdpowiedzUsuńDopiero znalazłam tego bloga i z przyjemnością, będę komentować♥
Co do rozdziału..
Violusia zemdlała ;((! NIE! Leoś taki słodziaszny! <3
Leonetta ma być razem!!! x3
Fran i Cami <3
Czekam na next i zapraszam do mnie:
http://leonviolettayfranymarcoo.blogspot.com/
xoxo♥