No cześć.
Ale jestem tak zalatana...
Ale gdy zobaczyłam 6 komentarzy pod ostatnim rozdziałem...
I tyle wyświetleń....te statystyki...<3
I tyle wyświetleń....te statystyki...<3
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
Dziękuję, dziękuję, dziękuję:
- Werkaa Blanco (Cieszę się, że jesteś! Wpadnę do cb! ;**)
- Katarina Verdas ( Co do GG kiedyś ci chyba podawałam a nie umiem go teraz znaleźć x.x)
- Mgda Piątkowska( Dziękuję, za te wszytkie wspaniałe słowa! <3)
- Iga Verdas ( Dzięki! Masz może bloga?)
- Nell ( Moje kochanie, dziękuję ci za wszystko wszystko, kocham mocno mocno. Nie będę się powtarzać, wszystko już wiesz <3 <3 <3 PS. Wierzę w cb.)
Rozdział dla was!
DZIĘKUJĘ! Sprawiacie, że moje skrzydełka odzyskują moc <3
P,S Postaram się dodawać rozdziały częściej ;**
Cis ;**
*LEON*
Gdy przytuliłem ją do siebie...zdałem sobie sprawę jak bardzo mi jej brakowało. Po chwili dziura w moim sercu, spowodowana jej nieobecnością, zaczęła się zapełniać. Poczułem się jak w niebie. Spojrzała na mnie. Ujrzałem jej śliczne oczy, w których zagościły iskierki, tak dawno niewidziane i... ogarnęło mnie szczęście. Wtuliła się.
- Leon..- usłyszałem szept.
- Tak bardzo mi Cię brakowało- wyszeptałem jej we włosy. Przycisnąłem ją mocniej do siebie, jakbym chciał ten miesiąc bez kontaktu uzupełnić tym jednym uściskiem. Nagle Violetta zaczęła drżeć. Spojrzałem na nią. Płakała. Serce ścisnęło mi się z patrzenia na jej łzy.
- Violaaa...- szepnąłem jej do ucha. Podniosła na mnie wzrok. - Nie płacz, księżniczko.
- Jesteś. - Z jej ust wydobył się szloch. Wziąłem ja na ręce i kołysałem. Zaczęła się uspokajać ale wciąż drżała. A ja myślałem nad tym co powiedziała.
Popatrzyłem na Francesce i Camile. Siedziały jak zaczarowane, patrząc na rozgrywającą się scenę. Skinąłem głową w stronę kuchni. Opuściły salon.
Violetta podniosła się.
- Złamiesz sobie kręgosłup- zaśmiała się na poprawę sytuacji, ale w jej oczach wciąż widziałem cierpienie. Postawiłem ją na ziemi.
- Spokojnie, jesteś leciusieńka.- uśmiechnąłem się. Odwzajemniła. I zatonęliśmy w swoich oczach.
*CAMILA*
Nakryłyśmy do stołu i przygotowałyśmy posiłek. I czekałyśmy. Jednak to co zobaczyłam, scena rozgrywająca się w salonie kilka minut temu, nie chciało opuścić mojego umysłu. Tak...poruszające. Ciekawiło mnie jak Leon działa na Viole. Dlaczego.
- Fran...widziałaś? - odezwałam się do przyjaciółki, siedzącej naprzeciwko.
- Co?- spytała zdezorientowana. Pewnie wyrwałam ją z zamyślenia. I na pewno myślała o tym samym.
- To co się rozegrało na naszych oczach, parę minut temu, w salonie.
- Piękne, co?
- Poruszające....jaki on ma na nią wpływ! - rzekłam cicho.
- Ja nie...- Francesca nie dokończyła, usłyszałyśmy chrząkniecie. W drzwiach kuchni zobaczyłyśmy Violettę i Leona, przyglądających się nam z ciekawością.
- O czym tak rozmawiacie?- zapytał Leon z przesłodzonym uśmiechem.
- Ooo..- nie wiedziałam co powiedzieć.
- Niczym konkretnym- dokończyła za mnie Fran. - Chodźcie, jedzenie stygnie.
Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy spożywać posiłek. I dowiedziałam się, że Leon świetnie gotuje.
- Leonnnnnn- mruknęłam. Popatrzył się na mnie z dziwna miną. - Przepraszam, nie wiedziałam że jesteś takim dobrym kucharzem. Niebo w gębie. Mmmmm.
Violetta się zaśmiała.
- Co jest takie śmieszne? !- zapytałam z udawanym oburzeniem.
- Tak samo ja zareagowałam pierwszy raz jedząc jego spaghetti... Miał taką samą minę. Leon, przykro nam, przyzwyczajaj się.
Zaśmialiśmy się wszyscy razem. Po złej atmosferze nie było ani śladu. Świetnie się bawiliśmy.
Po skończonym posiłku, razem z Fran ruszyłyśmy do domu. Zostawiłyśmy ich samych.
*LEON*
Teraz ta najgorsza część. Poważna rozmowa.
- Violetta, musimy porozmawiać. - rzekłem cicho.
Zmiana w jej oczach na dźwięk tych słów, przeraziła mnie.
Teraz ta najgorsza część. Poważna rozmowa.
- Violetta, musimy porozmawiać. - rzekłem cicho.
Zmiana w jej oczach na dźwięk tych słów, przeraziła mnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
5 KOM=NEXT