24.06.2014

ROZDZIAŁ 23

*MICKIE*
Szukałem jej. Długo. Wszędzie. Spodziewałem się okropnych rzeczy. Ale nie najgorszego.
ONA w JEGO objęciach.
Ciśnienie mi podskoczyło.
Spokojnie, to jej przyjaciel.
I szczerze mówiąc, to znów ja zawaliłem. Co nie zmienia faktu, że ma się do niego przylepiać.
Tak bardzo zajęci sobą, że nie wyczuli mojej obecności. Chrząknąłem. Odwrócili głowy w moją stronę. Byli troszkę....zawstydzeni?
- Mickie...- odezwała się Viola.- Co ty tu robisz? Przecież rozmawiałeś z Diego..
- Szukałem cię.- zauważyłem ze Lara przyszła- I co? Znajduje Cię w jego ramionach.
Byłem dosyć wkurzony.
- Tak więc, dzięki za troskę ale pozwól,że sam się zajmę moją dziewczyną- rzekłem jadowitym tonem do Leona. Chwyciłem Vilu za rękę- a Tobie radzę zająć się własną.
Spojrzał się w druga stronę i zobaczył Lare.
Odszedłem z Viola. Była naburmuszona.
- Ej piękna, co jest??- zapytałem.
- Znowu to robisz!- powiedziała z wyrzutem.
- Niby co?! Odlepiam cie od niego??- zaoponowałem.
- Nie, nie to.- spojrzałem pytająco.- Ranisz.
Ruszyła przed siebie.
*LEON*
Odwróciłem się i zobaczyłem Lare. Patrzyła na mnie z cierpieniem w oczach.
- Lara...pogadajmy- odezwałem się.
- Nie Leon, to nie ma sensu.
Podszedłem do niej.
- Ma sens. Cholernie mi na tobie zależy. Błagam, daj mi szansę.
- Mi na tobie też zależy. Ale co rusz widzę ją. Boli. Cholernie boli.
- Ale Lara...to nie tak. Violetta jest moją przyjaciółka. Nie zmienię tego. Ja jestem jej przyjacielem. I nie zmienię również faktu, że moim zadaniem jest ja wspierać w trudnych chwilach. Ale kocham Cię. Tego też nie zmienię. Spróbujmy. Proszę.
- Leon..- chciała zaoponować ale jej nie pozwoliłem. Delikatnie ale zarazem stanowczo pocałowałem ją. Była zdziwiona ale oddała pocałunek.
- Proszę- szepnąłem. Spojrzała mi w oczy. Po czym zbliżyła się do mnie i tym razem ona mnie pocałowała.
Uśmiechnąłem się do niej. Odwzajemniła.
- Mam to uznać za aprobatę?- zapytałem uwodzicielskim głosem.
- A jak myślisz?- podniosła pytająco brew.
Wyciągnąłem rękę w jej stronę. Ochoczo ją schwyciła. Poszliśmy przed siebie. Razem.
*VIOLETTA*
Znów to robi. Rani. Cholernie. Co się dzieje? Dlaczego nic nie idzie po mojej myśli?!  CZEMU?! DLACZEGO JA?!Nie wiem co robić. Nie jest taki jak Leon. Nie zauważa pewnych rzeczy. Ważnych. Nawet bardzo. Egoizm i zazdrość to nie jest dobre połączenie...
Ruszyłam do domu. Co rusz coś się rozpieprza. Dość.
Nie wiem które życie było lepsze. To przed poznaniem Leona czy to co po?
Ale gdybym go nie poznała...jego zapachu...ramion..oczu...głosu..

NASTĘPNEGO DNIA RANO

Obudziłam się i załatwiłam poranne czynności. Własnie kończyłam przeżuwać kęs naleśnika, kiedy usłyszałam znajomy głos.
- Dzień dobry, ja po Violette. - MICKIE?! Co on tu robi?? Byleby nie powiedział słowa za dużo..
- Chwila...ty nie jesteś Leon- odezwał się mój tata.
Niech to szlag!
- Nie. Nazywam się Micheal. Chłopak Violi.- Niedobrze..ojciec wie za dużo jak na chwilę obecną.
- Chłopak? Dziwne..nic nie wspominała. Skąd się znacie?- rozmowa idzie w złym kierunku..
- Ze Studia.
- Jakiego Studia?
- Szkoły muzycznej. Studio OnBeat. - usłyszałam jak mój ojciec gwałtownie wciąga powietrze.
- Szkoły muzycznej?!- odezwał się.
- Nie wiedział pan?- odezwał się speszony Mickie.
- VIOLETTA!- wrzasnął mój ojciec.
Świetnie. Pięknie. Cud, miód i malinki.
Ruszyłam do drzwi.
- Jaka szkoła muzyczna?! Dobrze wiesz co i tym sądzę! Nie pozwoliłem ci..
- NIE BĘDĘ REZYGNOWAĆ Z MOICH MARZEŃ!
- MASZ SZLABAN- wydarł się.
W sumie nie jest źle.
- Dobrze, tylko chwilę porozmawiam z Mickie'm.- pociągnęłam chłopaka za rękę. Po chwili byliśmy za drzwiami.
- Co ty tu robisz?!- rzekłam cichym głosem.
- Przyszedłem po ciebie- odrzekł spokojnie.
- Nigdy tak nie robiłeś! Musiałeś mu wygadać o Studiu?!
- Zapytał się, to odpowiedziałem! Czemu to ukrywasz??
- Jak widzisz, widocznie mam powody!
- To mi je przedstaw.
- I tak nie zrozumiesz. Jak zresztą wszystkiego.- odwróciłam się w kierunku drzwi.
- A Leon zrozumie , tak?!- chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
- A żebyś wiedział!- nie panowaliśmy nad sobą. Jedno darło się drugiemu w twarz. Ale na dźwięk moich ostatnich słów , jego twarz zmieniła się. Zazdrość. Pierniczona zazdrość!
Chwycił moją twarz w swoje ręce i złożył namiętny pocałunek na moich ustach. A potem zniknął. A ja poszłam do pokoju rzuciłam się na łóżko 
Co ja mam robić??

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
Cześć. W sumie jestem...zła i zazdrosna? Ale i smutna.
Zła- znów długo mnie nie było, za co bardzo przepraszam. Przepraszam, przepraszam!
Smutna- nie było 7 komentarzy, o które prosiłam. Cóż, life is hard.
Zazdrosna- Kacper Blanco strzeż się(!)
Mańka Verdas, liczę na twoją pomoc ^>^
Nikuś---> Uwielbiam Cię!
Romantyczna ;**

5 kom----> next
Są dwa kolejne rozdziały!

11.06.2014

ROZDZIAŁ 22

*LEON*
Ujrzałem...Violette z Mickie'm trzymających się za ręce. Nie mogę dać po sobie poznać jak mnie to zabolało. Poczułem wzrok Violi. Uśmiechnąłem się do niej najszczerzej jak mogłem. Odwzajemniła to ale była zgaszona. Posłałem jej pocieszające spojrzenie. Jednak odwróciła wzrok.

Po skończonych zajęciach ruszyłem w stronę domu.  Zobaczyłem Violette z  Mickie'm. Oraz Diego idących w ich stronę. Miałem ochotę natychmiast stanąć w obronie  Violi ale przecież ma Mickie'go. Usłyszałem jednak kawałek ich rozmowy.
- On tutaj idzie- Viola była blada.
- Nic się nie dzieje. Nie przejmuj się nim. W sumie może to spoko gośc...- odparł jej chłopak.
- Spoko gość?! - zaczęła panikować.
*VIOLETTA*
- Spoko gość?!- Czy on się słyszy?!
- Viola, pogadajmy z nim.
- Mickie?!- panika mnie ogarnęła..
Leon gdzie jesteś?..
Uciekać? Nie no. Zostanę.
Jego twarz coraz bliżej mojej..
Zakrecilo mi sie w głowie. Nawet nie zauważyłam że Mickie juz rozmawia z Diego. A ten patrzył na mnie, rozbierając mnie wzrokiem. Ten widok przyprawiał mnie o dreszcze. A Mickie rozmawiał sobie w najlepsze.
Uhu, moja równowaga..
Koniec. Idę do domu. W sumie niech sobie gadają, byle by się do mnie Diego nie zbliżał. Odeszłam. Rozmowa ich wciągnęła. Nie zauważyli ze mnie nie ma.Ale najbardziej bolało mnie to ze Mickie się mną nie przejął. Pojedyncza łza splynela po policzku..
Czułam sie coraz gorzej. Stanęłam, zamknęłam oczy i wzięłam kilka wdechow. Nadal kręciło mi się w głowie..
Ja chyba tak reaguje na Diego...Leon zawsze byl przy mnie, uspokajał.."Od tej chwili jesteś zawsze kolo mnie"...I się nie udało.
Niech się dzieje co chce.
Ktos przytrzymał mnie w talii.
Otworzyłam oczy. Ujrzałam rozmazane zielone tęczówki
- Chodź księżniczko.- złapał mnie i ruszył powolnym krokiem. W miarę odzyskiwałam świadomość.
Szliśmy tak przez park w milczeniu. Leon przytrzymywal mnie w talii a ja narkotyzujac sie jego zapachem, powoli odzyskiwałam kontrole nad sobą.
Zatrzymał się przy jeziorze, gdzie się poznaliśmy.
Staliśmy w ciszy. Przed oczami przemykały mi wszystkie momenty odkąd poznałam Leona. Jego bliskość..pomoc..pójście do Studia..Mickie..Fran..Cami...ale też problemy. Kłótnie..rozwalony salon...łzy..
Westchnelam i usiadłam na trawie.
- Wszystko w porządku, Viola?
- Tak, jest ok.- odpowiedziałam słabym głosem. Zapatrzyłam się przed siebie. I znów zamyslilam.
- O czym myślisz? - wyrwa mnie z zamyślenia swoim kojącym glosem.
- O tym jak moje zycie sie zmienilo- odparłam.
- A konkretnie?- drążył.
- O naszej paczce, dostaniu się do Studia, większym zaufaniu ojca, Mickiem, tobie...Diego.- zadrzalam. I jednocześnie uswiadomilam sobie ze pozytywow w moim zyciu nie jest więcej niz negatywów. Lza splynela po moim policzku, kolejny już dzisiaj raz. Ramiona Leona natychmiast mnie otoczyły.
- Ciii..Viola..nie płacz. Ciii.
- Leon, pozytywnych zmian wcale nie jest więcej niz negatywnych!- odparłam dosyć gwałtownie.
- Violetta-zmusił mnie bym spojrzała mu w oczy- życie jest jak droga. Raz kręta, raz prosta. Jeśli teraz jesteś na zakręcie, za chwilkę wyjdziesz na prostą.
- Masz rację- powiedziałam, wtulając się w niego. - Dziękuję.
Pocałował mnie w czoło. Siedzieliśmy tak, wtuleni w siebie, na trawie, patrząc na jezioro, gdy uslyszeliśmy chrząkniecie.

~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemson! C;
W końcu skończyłam go pisać. Zdanie po zdaniu każdego dnia...ale udało się! I mam nadzieję ze sie podoba!
7 komciow uda sie wyciągnąć? Slysze odpowiedź : "Jasne ze tak!" :D
no to czekam! <3
Romantyczna ;**
P.S Słyszeliście już może ci szykuje ta Nikola Matuszyńska z tą Cisver77???? Bo ja o niczym nie wiem!



6.06.2014

ROZDZIAŁ 21

HEJ HEJ!
Dwie sprawy:
1) Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Długo mnie nie było ...;c ALe już jestem!
2) Mańka Verdas...Znacie taką? Ech..Twój blog nie jest bezsensowny ani ty nie jesteś głupia! Rozwijasz się i swój talent, a blog razem z tobą! NIE JESTEŚ GŁUPIA ANI BEZSENSOWNA, ZROZUMIANO?! a jak nie, to będzie źle! Strzeż się wkurzonej Cisver bo kochana nie będzie! :D


*VIOLETTA*
Weszłam do Studio. Wstępnie postanowiłam, że nie będę się starać o Mickie'go, jeśli nie dostanę żadnego wyraźnego znaku od niego. Chyba chwilę poczekam. Minęły już dwa dni.
Diego jeszcze nie było, więc na razie jest spokój a Mickie zawsze się spóźnia.
Było dość wcześnie, lekcje dopiero za pół godziny. Podeszłam do keyboard'u i zaczęłam grać. Wciskane klawisze stworzyły melodię Voy Por Ti.
Zaczęłam cichutko nucić. Przed oczami stanął mi nasz taniec z Leonem. Rozpłynęłam się. Zamknęłam oczy i ujrzałam śliczne oczy Leona i jego kuszące usta śpiewające ostatnie linijki...
Nagle poczułam ciepłe ręce na mojej talii i usłyszałam szept układający się w słowa piosenki. Głos Leona był ciepły i kojący. Po chwili melodia się skończyła a Leon , trzymając głowę tuż przy mojej, pocałował mnie w policzek. Odwróciłam się do niego. Chwila była tak magiczna a on z bliska wyglądał tak pociągająco. Przy Mickie'm nigdy tak nie było.
- Leon...co za miłe powitanie.- przytuliłam się do niego.
- Cześć księżniczko.
Nasze głosy były ciche i spokojne. Za nic nie chcieliśmy zepsuć tej chwili. Staliśmy tak w ciszy aż zastała nas tak Fran z Cami.
- Sieeeeeemaaaa- przeciągnęła Fran, wchodząc do sali. Jak zaczęła wesołym głosem to skończyła ze zdziwieniem i spojrzeniem" Co się tu wyprawia??". Wybuchnęliśmy z Leonem śmiechem, jednocześnie odsuwając sie od siebie. Patrzyła na nas jak na wariatów. Do klasy zaczęli sie schodzić inni uczniowie. No tak, za 10 minut lekcja.
- Siema Fran, cześć Cami- rzekliśmy, żeby rozluźnić sytuację.
- Co słychać?- zagadnęłam.
- W sumie nic nowego. A tam?- odpowiedziała Cami ze wzrokiem " gadać mi tu ale już".
- Nic co mogłoby interesować. - odparłam wymijająco.
Do klasy wpadł Diego. Zauważył mnie i nonszalancko podszedł. Położył rękę na mojej talii i schylil sie w moim kierunku gdy..
- GDZIE. TE. ŁAPY?!- rzekł mrożącym krew w żyłach tonem Leon. Ściągnął jego rękę i przyciągnął mnie do siebie, po czym zmierzył Diega lodowatym wzrokiem.
*CAMI*
Uhu, coś się szykuje. Żeby znowu nie było awantury. Viola stoi w objęciu Leona a tu nadchodzi Mickie a za nim Lara...
Pięknie.
- Leoś, nie traktuj jej jak twojej własności, RYCERZU.- odezwał się Diego. I to zdanie usłyszeli Mickie i Lara.
Cholera!
- Viola? Co tu się wyprawia?- zapytal, siląc sie na spokój, Mickie. Viola mu się podoba a Leona nienawidzi. Ale Leon z Viola tak ślicznie wyglądają...
- Diego się wyprawia- powiedziała chłodno i opuściła pomieszczenie. Wyszłyśmy za nią z Fran. A chłopaków pozostawiłyśmy samych sobie. Może się nie pozabijają.
*FRAN*
- Viola, Viola, spokojnie!- mowiłyśmy do pełnej złości Violetty. W końcu się zatrzymała.
- Dziewczyny to męczy! Ten idiota zawsze coś schrzani! I zawsze Mickie słyszy nieodpowiednie słowa..
- Ignoruj go- poradziłam jej.
- Ale...- próbowała się bronić przed najlepszym wyjściem z sytuacji.
- Viola. D.I.E.G.O nie istnieje, jasne?- zaoponowała Cami. Skinęła głową ale nie wyglądała na przekonaną. Zobaczyłam Mickie'go.
Ślicznie.
- Viola, możemy pogadać? - rzekł podchodząc do niej. Skinęła lekko głową. Ulotniłyśmy się.
*MICKIE*
Stanąłem przed nią. Źle mi było bez niej przez te 3 dni. Ale Leon...są ze sobą tak blisko... Ona jest moja. Moja Viola. Ale sam się w to wpakowałem..
- Viola...naprawmy to.
- Ale co? - spytała obojętnie.
- To co jest pomiędzy nami.
- I co w związku z tym?- z każdym jej pytaniem byłem coraz bardziej spięty a od niej wiało obojętnością...
- Ja tego nie chce.
- Taaak?- nadal nic. Drgniecia, ruchu, ożywienia. N.I.C.
- Ja nie chciałem...żeby tak wyszło..
- Nie chciałeś? NIE CHCIAŁEŚ?! N.I.E. C.H.C.I.A.L.E.S?!?! No patrz, a jednak tak wyszło..Przez przypadek pewnie.- jej odpowiedź ociekała sarkazmem.
- VIOLETTA!- spojrzała na mnie- Naprawdę nie chciałem. Zalezy mi na tobie..
- Zalezy Ci ale jednak krzywdzisz. Z cholernej zazdrości o Leona! Wiesz ze to osoba która zmienila moje zycie. Dzięki niemu możemy sie spotykać! Niczego nie doceniasz. Z cholernej zazdrości stajesz po stronie osoby o ktotrej nic nie wiesz, nawet widząc jak reaguje na Diego! Ty..ty..- nawijala.
- Violetta..
- Jeśli zrzucasz winę tylko na nie to sie kolego mylisz. Może powinnam była porozmawiać. Przepraszam. Ale to ty stanąłes odrazu po stronie Diego! A powinieneś po mojej! Miałeś bliżej niż Leon by mnie złapać a jednak nie! Postawiles jednak ponabijac sie z Leona bo jesteś zazdrosny! I ty..
Koniec!
Chwyciłem ją w talii i przyciągnąłem do siebie, po czym wbiłem w jej usta. Po chwili odsunąłem się. Stykalismy sie czołami.
-Przepraszam. Cholernie mi na tobie zależy. Tak, jestem zazdrosny o Leona. I będę. Przepraszam. Postaram się coś z tym zrobić. Przepraszam. Kocham Cię.- patrzyła na mnie swoimi wielkimi oczami. Chwyciłem ja za rękę.
- A teraz zapraszam na lekcje.
*LEON*
Siedzę właśnie i myślę o całej sytuacji. Violetta i Mickie powinni być tu 10 minut temu. Fran i Cami wróciły z dziwnymi minami. A Lara patrzy się na mnie cały czas. Muszę z nią porozmawiać.
Co oni tam robią? Gdzie są?
Myśli krążyły po mojej głowie. Przed moimi oczami stanęła Viola nucąca Voy por Ti... Wyglądała magicznie.
Gdy nagle drzwi otworzyły się i ujrzałem..

Obserwatorzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.