Przepraszam, że tak późno ale jest długi! Kocham Was xx
*LEON*
Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Radość mnie przepełnia.
Po kilku chwilach odrywamy się od siebie. Stykamy się czołami.
- Tak strasznie Cię kocham- mówię cicho.
- Ja ciebie też- odpowiada mi uśmiechnięta co jeszcze bardziej mnie ucieszyło.
Po chwili odsuwam się od niej i uśmiecham się szeroko. Klękam na jedno kolano.
- Panno Castillo, czy zgodzisz się zostać moja dziewczyną?- pytam szarmancko.
Violetta uśmiecha się szeroko, i klaszcze w dłonie.
- Leon, oczywiście, że tak!!!- mówi szczęśliwa. Wstaje a ona rzuca mi się na szyję. Łapię ją w talii i okręcam dookoła. Świat staje w miejscu. Jesteśmy tylko ja i ona. Razem.
W TYM SAMYM CZASIE
*FRANCESCA*
Siedzimy właśnie na lekcji śpiewu. Brakuje Leona i Violetty. Powinni wrócić ale może to się skomplikowało...nie wiadomo co tam robią. Chciałabym zobaczyć ich razem. Pasują do siebie.
Leonetta. Idealnie.
- Fran?- wyrywa mnie z rozmyślań Camila. Podnoszę na nią pytający wzrok. Uśmiecha się i wskazuje na mój zeszyt. Zauważam, że zaczęłam pisać Leonetta na marginesie. Uśmiecham się usprawiedliwiająco. Cami odwzajemnia mój uśmiech i już wiem, że myśli o tym samym.
Słyszę dzwonek co oznacza koniec zajęć.
- Camila. Ja muszę wiedzieć, rozumiesz? - uśmiecham się porozumiewawczo do mojej przyjaciółki.
- Już myślałam, że nie zapytasz- odpowiada mi po czym ruszamy do wyjścia. W parku spotykamy resztę paczki. Dokładnie z takim samym zamiarem...
Kierujemy się nad jezioro. Na miejscu widzimy piękna scenę.
- Leonetta- wzdychamy wszyscy jak na komendę. Leon z Violettą odwracają się w nasza stronę zdziwieni. I wszyscy zaczynają się śmiać.
Po kilku minutach przestajemy ze łzami w oczach, a ja rzucam się na Violettę i Leona i mocno ich przytulam. Tak samo robi reszta.
- Ale słoodkooo- mówi Leon i wszyscy znowu zaczynają się śmiać.
- Ej chodźmy gdzieś razem co?- proponuje Maxi.
- Okej- zgadzamy się razem. Idziemy wszyscy parkiem w jednej linii. Nagle widzimy Mickie'go. Czuje jak Violetta idąca obok mnie sztywnieje i jak Leon mocniej ja do siebie przyciąga. Mickie mierzy ich lodowatym wzrokiem; w jego oczach widać cierpienie. Chłopak nas mija a Leonetta się zatrzymuje. Po chwili stoimy wszyscy.
*VIOLETTA*
Leon mnie zatrzymuje. Odwracam się do niego a ten patrzy mi głęboko w oczy.
- Tak. Nie. Znaczy się...to nie była rozmowa.- głos mi się łamie. Spuszczam głowę. Prawda jest taka, że nasza rozmowa z Mickie'm była zwykłym monologiem pełnym krzyku i złości.
Leon chwyta mój podbródek i sprawia, że znów ogląda moją twarz i bada ją wzrokiem. Po chwili widzę w jego oczach zrozumienie. Przyciąga mnie do siebie i mocno tuli.
- Leon ja...
- Ciii. Porozmawiamy później. A ty leć za nim. Musicie NORMALNIE porozmawiać.- całuje mnie w czoło i szepcze jeszcze "kocham Cię" po czym się odsuwa. A ja odwracam się i idę za Mickie'm.
***
Staram się dogonić Mickie'go. Ależ on szybko chodzi.
Im bliżej jestem tym bardziej on przyspiesza.
-Mickie!- wołam za nim. Nie reaguje.- Mickie!!
Zero reakcji. Wreszcie zagradzam mu drogę i nie pozwalam wyminąć.
- Mickie, porozmawiaj ze mną.- proszę błagalnie. Zwraca swój wzrok na mnie. W jego oczach widzę malująca się złość.
- Nie mamy o czym- warczy.
- Mickie...
- Nie nazywaj mnie tak. To już minęło.- przerywa mi.
- Michael...- nie poddaje się- To nie tak...
- A jak?!
- Słuchaj...
- Nie! Violetta zraniłaś mnie. Bardzo. I ja nie jestem w stanie ci tego wybaczyć. Kiedyś może...a teraz się odsuń.- mówi chłodno i znów próbuje odejść.
- Nie.- ponownie zagradzam mu drogę. Musisz mnie wysłuchać. Ja nie chciałam okej? Jesteś cudowny, przystojny i może trochę zbyt zazdrosny ale...nie miałam na celu Cię skrzywdzić. Sama do niedawna nie wiedziałam, że tak naprawdę kocham Leona. Nie zrobiłam tego umyślnie. Ale serce nie sługa. Przepraszam Mickie. Z Leonem mamy pełną świadomość ze zraniliśmy Was z Lara ale...tak czy tak ktoś by cierpiał. Naprawdę przepraszam. Liczę, że znajdziesz dziewczynę, która pokocha cię całego i doceni to kim jesteś. Wpadnij kiedyś do mnie...jak sobie wszystko ułożysz. Przepraszam jeszcze raz i miłego dnia. Cześć.
- Eeee wyglądam aż tak źle?- mówię a oni się śmieją.- Uważam to za nie, a teraz chodźmy.
Ruszamy przed siebie. Leon łapie moja dłoń a ja wiem ze z nim mogę wszystko.
***
Słyszę dźwięki En mi Mundo. Widzę Leona odbierającego telefon. Po chwili mina mu rzednie.
- Leon co się stało?- pytamy wszyscy.
- Musze iść. Rodzice mnie wzywają nie wiem po jaka cholerę.
Smutniejemy wszyscy.
- Viola, chodź. Odprowadzę Cię do domu. Nie będziecie źli co nie?- pyta się naszych przyjaciół i widząc ich miny- Po prostu dwaj mężczyźni będą spokojniejsi.
Wiem, że ma na myśli siebie i mojego tatę. Wstaję i chwytam jego rękę. Nasi przyjaciele uśmiechają się i żegnają się z nami.
Wychodzimy z pizzerii i idziemy w stronę mojego domu. Powraca do mnie obraz cierpiącego Mickie'go. Leon odrazu wyczuwa moja zmianę nastroju.
- Nic. Mickie siedzi w mojej głowie.- odwracam głowę w jego stronę i widzę na jego twarzy konsternację- Spokojnie, nie w tym sensie. Po prostu powiedział, że bardzo go zraniłam i nie jest w stanie mi wybaczyć. Ostro mnie potraktował, ja mu wszystko wyjaśniłam i liczę, że jak to przemyśli to wpadnie do mnie i porozmawiamy na spokojnie.
Leon ściska mocniej moja dłoń. Jak on dobrze mnie rozumie.
- To nie twoja wina. Wybaczy ci, po prostu potrzebuje czasu.
Stajemy przed moimi drzwiami. Leon przyciąga mnie do siebie i mocno przytula. Stykamy się czołami.
- Kocham Cię- szepcze.- Pamiętaj ze zawsze możesz na mnie liczyć.
- Ja ciebie też kocham. I wzajemnie- szepczę. Leon muska moje wargi po czym oddala się. A ja wchodzę do domu, zamykam drzwi i opieram się plecami o nie, walcząc ze łzami.
Powinnam być szczęśliwa, może mi wybaczy ale to ja sama sobie nie potrafię wybaczyć tego, że skrzywdziłam drugiego człowieka tak bardzo.
***
Jest pierwsza w nocy a ja nie śpię.
Cały czas myślę o krzywdzie jaką wyrządziłam Mickie'mu.
Upływają minuty i godziny a ja sobie wmawiam, że za chwilę mi przejdzie i dam sobie radę.
Ale nie działa.
A tak naprawdę to boję się przyznać, że go potrzebuję, Nigdy bym nie pomyślała, że nie dam sobie rady bez jednego faceta. Ale jakiego faceta.
Biję się z myślami. Dzwonić czy nie?
Kolejna łza spływa po moim policzku.
Szlag.
Chwytam za telefon i wciskam 1. Szybkie wybieranie zawsze w cenie.
- Violetta?- słyszę jego zaspany lecz zaniepokojony głos.
- Leon, potrzebuję Cię- łkam i się rozłączam.
Jakieś 15 minut później z odrętwienia wyrywa mnie stukanie w szybę. Podskakuję na widok osobnika w oknie.
Jednak chwilę później uświadamiam sobie, że przecież to mój Leon. Otwieram mu drzwi.
Jest w kapciach i pidżamie, z rozwaloną grzywką.
Natychmiast przyciąga mnie do siebie a ja zaczynam głośno szlochać.
A tak naprawdę to chce mi się wyć. Zawsze jakieś problemy.
Leon wynosi mnie do auta i zawozi do siebie. Siada na kanapie, wciąga mnie na swoje kolana, po czym obejmując mnie swoimi silnymi ramionami mocno przytula.
- Teraz możesz wyć do księżyca- szepcze cicho, co wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Skąd wiedział?
Podnoszę głowę i patrzę na niego.
- Czym ja sobie na ciebie zasłużyłam?- mówię cicho głaszcząc go po policzku.
- Pytanie czym ja sobie na ciebie zasłużyłem- odpowiada mi, całując mnie w czoło. Wtulam się w niego i zaciągam tym cudownym zapachem.
Po chwili milczenia mój chłopak odzywa się.
- Więc co ten Mickie takiego nabroił, że nie możesz spać po nocach?
Prostuję się.
- Leon, to czy mi wybaczy to jedno ale to czy ja wybaczę sama sobie....- zaczynam i nie kończę.
- Violu- mówi patrząc mi w oczy.- to nie twoja wina. Tak czy tak ktoś by cierpiał a ty chciałaś jak najlepiej księżniczko.
- Ale on nie nie zasługuje na cierpienie. Zresztą ty też nie.
Co ja powiedziałam?!
- Nikt nie zasługuje na cierpienie. On....chwila co powiedziałaś?- dociera do niego to co powiedziałam. Wstaję z jego kolan i podchodzę do okna, po czym wyglądam na zewnątrz.
- Zawsze ktoś cierpi. A ty dużo przeze mnie wycierpiałeś...zawsze robię coś przez co inni cierpią.- mówię łamiącym się głosem.
- Violu...- słyszę jego szept przy swoim uchu. Po moim kręgosłupie przebiega dreszcz.- Może i cierpią ale masz dobre intencje. Wtedy gdy się odizolowałaś, owszem byłem smutny, ale wiedziałem, że masz podstawy. Sama cierpiałaś bym był szczęśliwy. Bo jak się kogoś kocha to się cierpi by był szczęśliwy. A ty już wtedy mnie kochałaś. Zresztą ja ciebie też. Miałaś dobre intencje i wybierałaś mniejsze zło skarbie. To nie twoja wina. Może i cierpiałem, ale teraz cierpię bardziej widząc ciebie zamartwiającą się. Więc bardzo Cię proszę nie myśl tak o tym, bo jesteś cudowną dziewczyną z ogromnym sercem. Bardzo wrażliwą cudowną dziewczyną, którą zawsze będę kochać.
Odwracam się do niego i patrzę w jego cudne szmaragdy.
- Nie masz do mnie żalu?- pytam niepewnie.
- Skarbie, nie potrafiłbym.- mówi i lekko się uśmiecha a w jego oczach pojawia się błysk. Chwyta mnie za rękę i zamyka ją w uścisku.- Jesteś najlepsza na całym świecie.
Uśmiecham się szeroko do niego a moje serce przepełnia szczęście.
- Kocham Cię- mówimy jednocześnie a ja rzucam mu się na szyję.
Upływają minuty i godziny a ja sobie wmawiam, że za chwilę mi przejdzie i dam sobie radę.
Ale nie działa.
A tak naprawdę to boję się przyznać, że go potrzebuję, Nigdy bym nie pomyślała, że nie dam sobie rady bez jednego faceta. Ale jakiego faceta.
Biję się z myślami. Dzwonić czy nie?
Kolejna łza spływa po moim policzku.
Szlag.
Chwytam za telefon i wciskam 1. Szybkie wybieranie zawsze w cenie.
- Violetta?- słyszę jego zaspany lecz zaniepokojony głos.
- Leon, potrzebuję Cię- łkam i się rozłączam.
***
Jakieś 15 minut później z odrętwienia wyrywa mnie stukanie w szybę. Podskakuję na widok osobnika w oknie.
Jednak chwilę później uświadamiam sobie, że przecież to mój Leon. Otwieram mu drzwi.
Jest w kapciach i pidżamie, z rozwaloną grzywką.
Natychmiast przyciąga mnie do siebie a ja zaczynam głośno szlochać.
A tak naprawdę to chce mi się wyć. Zawsze jakieś problemy.
Leon wynosi mnie do auta i zawozi do siebie. Siada na kanapie, wciąga mnie na swoje kolana, po czym obejmując mnie swoimi silnymi ramionami mocno przytula.
- Teraz możesz wyć do księżyca- szepcze cicho, co wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Skąd wiedział?
Podnoszę głowę i patrzę na niego.
- Czym ja sobie na ciebie zasłużyłam?- mówię cicho głaszcząc go po policzku.
- Pytanie czym ja sobie na ciebie zasłużyłem- odpowiada mi, całując mnie w czoło. Wtulam się w niego i zaciągam tym cudownym zapachem.
Po chwili milczenia mój chłopak odzywa się.
- Więc co ten Mickie takiego nabroił, że nie możesz spać po nocach?
Prostuję się.
- Leon, to czy mi wybaczy to jedno ale to czy ja wybaczę sama sobie....- zaczynam i nie kończę.
- Violu- mówi patrząc mi w oczy.- to nie twoja wina. Tak czy tak ktoś by cierpiał a ty chciałaś jak najlepiej księżniczko.
- Ale on nie nie zasługuje na cierpienie. Zresztą ty też nie.
Co ja powiedziałam?!
- Nikt nie zasługuje na cierpienie. On....chwila co powiedziałaś?- dociera do niego to co powiedziałam. Wstaję z jego kolan i podchodzę do okna, po czym wyglądam na zewnątrz.
- Zawsze ktoś cierpi. A ty dużo przeze mnie wycierpiałeś...zawsze robię coś przez co inni cierpią.- mówię łamiącym się głosem.
- Violu...- słyszę jego szept przy swoim uchu. Po moim kręgosłupie przebiega dreszcz.- Może i cierpią ale masz dobre intencje. Wtedy gdy się odizolowałaś, owszem byłem smutny, ale wiedziałem, że masz podstawy. Sama cierpiałaś bym był szczęśliwy. Bo jak się kogoś kocha to się cierpi by był szczęśliwy. A ty już wtedy mnie kochałaś. Zresztą ja ciebie też. Miałaś dobre intencje i wybierałaś mniejsze zło skarbie. To nie twoja wina. Może i cierpiałem, ale teraz cierpię bardziej widząc ciebie zamartwiającą się. Więc bardzo Cię proszę nie myśl tak o tym, bo jesteś cudowną dziewczyną z ogromnym sercem. Bardzo wrażliwą cudowną dziewczyną, którą zawsze będę kochać.
Odwracam się do niego i patrzę w jego cudne szmaragdy.
- Nie masz do mnie żalu?- pytam niepewnie.
- Skarbie, nie potrafiłbym.- mówi i lekko się uśmiecha a w jego oczach pojawia się błysk. Chwyta mnie za rękę i zamyka ją w uścisku.- Jesteś najlepsza na całym świecie.
Uśmiecham się szeroko do niego a moje serce przepełnia szczęście.
- Kocham Cię- mówimy jednocześnie a ja rzucam mu się na szyję.
Jejku zarąbisty rozdział :)))
OdpowiedzUsuńJaki długi, jest mega :)
S. Blanco <3
Ps. Wrócę później
Sorki że dopiero teraz bo czytałam ale nie miałam czasu na komentowanie
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny, nasza kochana Leonetta <333 RAZEM :)))
I wogóle ekstra bo taki długi rozdział :))
Naprawdę ekstra i jeśli chcesz pisać ONE SHOT - a to pisz bo ja je KOCHAM
Więc nie poddawaj sie i nie martw brakiem komentarzy bo się na pewno pojawią, a myśle że to jest też spowodowane tą głupią szkołą bo teraz wystawianie ocen i każdy na ostatnią chwilę wszystko poprawia hahaha, tak jak np. ja hahaha
Więc życze weny :)
S. Blanco <3
Wspaniały rozdział i jaaaaaki długi haha, ale jest ekstra :))
OdpowiedzUsuńMartina Blanco <333
HEJ HEJ :))) Cudowny dzień, słoneczny, cieplutki ;)
OdpowiedzUsuńA tu rozdział, jeszcze jaki ekstra, szkoda że dopiero teraz go "odkryłam" haha
Teraz mam tyle nauki że nie miałam czasu na moją ukochaną Leonetkę <333
Ale sie ciesze że oni są razem, jestem taka ciekawa co tam będzie się u nich dalej działo ;)
Znając ciebie będzie ekstra
A no i tego One Shot-a pisz pisz bo je uwielbiam <3
Nova :)
Hej, tu Julia Blanco bardzo szczęśliwa z powodu tak wspaniałego rozdziału, ale też zapominalska, ponieważ całkowicie jej z głowy wyleciał ten blog ( tak się wzięłam za naukę, że aż się sama dziwie hahaha )
OdpowiedzUsuńNo a więc rozdział wspaniały i meeega długi, takie mogłyby być
cały czas haha ;)
Viola i Leon tacy zakochani AAWWWW :) <333
A no i zapomniałam... pisz tego ONE SHOTa !!!!!!! ;)
UsuńJestem bardzo ciekawa co tam w tej twojej główce się narodziło haha
WENY DUŻO WENY ŻYCZĘ :)