*VIOLETTA*
Leżę właśnie na łóżku. W tle leci Marylin Manson. Zawsze mnie uspokaja, gdy jestem nie w humorze. Nadal jestem. Mickie pewnie jest na mnie zły a ojciec co rusz mnie zobaczy, powtarza że mam szlaban.
Jestem zła ale równocześnie smutna.
Dlaczego nie mogę spełniać swoich marzeń?
Uhu, coś mi się wydaje ze wracają czasy sprzed Leona...
Moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu. Na ekranie wyświetliło sie zdjęcie Leona.
Skąd on wie że o nim właśnie myślę?
Wcisnelam zieloną słuchawkę i po chwili usłyszałam jego melodyjny głos.
- Halo, księżniczko?
- Hej Leon. - starałam się ukryć smutek, mówiąc sądzę dosyć udanym, wesołym głosem.
- Co się stało?- odrazu mnie rozszyfrował.
- Nic istotnego.- odparłam wymijajaco.
- Violetta, jesteśmy już duzi. Nie ma cię w Studio, rodzice mówią ze twój ojciec dzisiaj strzelał piorunami a Mickie zabija mnie wzrokiem. Nie ukryjesz że coś się stało. Co robisz?- wyłożył wszystkie karty na stół.
- Siedzę w pokoju, zamknięta na cztery spusty.
- Masz szlaban...twój ojciec się dowiedział o Studio?
- Tak- głos mi się załamał.
- Ale jak?- nie powiązał jeszcze Mickie'go z całą historia.
- Jednego argumentu nie wlaczyles do historii..
- Mickie się wygadal?!
- I jednocześnie wiele rzeczy sie posypało.- wybuchnelam płaczem.
- Za chwile będę. - rozlaczyl się.
Mój ojciec wpadł do pokoju jak burza.
- Co sie dzieje??- zapytał zdenerwowany.
- Nic.
- Violetta...
- Wyjdź!- rzekłam niemiło a ten opuścił pomieszczenie. Nie miałam najmniejszego zamiaru rozmawiać z niszczycielem moich marzeń.
Pięć minut później usłyszałam dzwonek do drzwi.
Leon.
Jednak, będąc w drzwiach mojego pokoju, usłyszałam kolejną niemiłą rozmowę tego dnia.
- Leon, miałeś ją pilnować!
- Proszę się uspokoić..
- Jak mam być spokojny jeżeli przychodzi do mojego domu jakiś chłopak, po moją córkę, i to nie jesteś ty?!
- Pana córka ma prawo mieć chłopaka...
- Jeszcze sie dowiedziałem że chodzi do szkoły muzycznej. Wiedziałeś o tym!
- Tak. Pozwalam jej spełniać swoje marzenia, w przeciwieństwie do Pana!- podniósł głos Leon.
Nie,nie, nie. Błagam, dosyć kłótni.
Leżę właśnie na łóżku. W tle leci Marylin Manson. Zawsze mnie uspokaja, gdy jestem nie w humorze. Nadal jestem. Mickie pewnie jest na mnie zły a ojciec co rusz mnie zobaczy, powtarza że mam szlaban.
Jestem zła ale równocześnie smutna.
Dlaczego nie mogę spełniać swoich marzeń?
Uhu, coś mi się wydaje ze wracają czasy sprzed Leona...
Moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu. Na ekranie wyświetliło sie zdjęcie Leona.
Skąd on wie że o nim właśnie myślę?
Wcisnelam zieloną słuchawkę i po chwili usłyszałam jego melodyjny głos.
- Halo, księżniczko?
- Hej Leon. - starałam się ukryć smutek, mówiąc sądzę dosyć udanym, wesołym głosem.
- Co się stało?- odrazu mnie rozszyfrował.
- Nic istotnego.- odparłam wymijajaco.
- Violetta, jesteśmy już duzi. Nie ma cię w Studio, rodzice mówią ze twój ojciec dzisiaj strzelał piorunami a Mickie zabija mnie wzrokiem. Nie ukryjesz że coś się stało. Co robisz?- wyłożył wszystkie karty na stół.
- Siedzę w pokoju, zamknięta na cztery spusty.
- Masz szlaban...twój ojciec się dowiedział o Studio?
- Tak- głos mi się załamał.
- Ale jak?- nie powiązał jeszcze Mickie'go z całą historia.
- Jednego argumentu nie wlaczyles do historii..
- Mickie się wygadal?!
- I jednocześnie wiele rzeczy sie posypało.- wybuchnelam płaczem.
- Za chwile będę. - rozlaczyl się.
Mój ojciec wpadł do pokoju jak burza.
- Co sie dzieje??- zapytał zdenerwowany.
- Nic.
- Violetta...
- Wyjdź!- rzekłam niemiło a ten opuścił pomieszczenie. Nie miałam najmniejszego zamiaru rozmawiać z niszczycielem moich marzeń.
Pięć minut później usłyszałam dzwonek do drzwi.
Leon.
Jednak, będąc w drzwiach mojego pokoju, usłyszałam kolejną niemiłą rozmowę tego dnia.
- Leon, miałeś ją pilnować!
- Proszę się uspokoić..
- Jak mam być spokojny jeżeli przychodzi do mojego domu jakiś chłopak, po moją córkę, i to nie jesteś ty?!
- Pana córka ma prawo mieć chłopaka...
- Jeszcze sie dowiedziałem że chodzi do szkoły muzycznej. Wiedziałeś o tym!
- Tak. Pozwalam jej spełniać swoje marzenia, w przeciwieństwie do Pana!- podniósł głos Leon.
Nie,nie, nie. Błagam, dosyć kłótni.
Nawet mnie nie zauważyli. A stałam na widoku od kilku minut. Nie chce tak. Chce spokoju. A nie złości, kłótni, zazdrośći.
Ramiona Leona.
Rzuciłam mu się na szyję. Łzy automatycznie popłynęły mi z policzków. Nagle poczułam przyjemny powiew wiatru. Leon wyniósł mnie z domu i gdzieś szedł.
- Leon...co robisz? Ojciec będzie zły...
- Ojcem to ja się zajmę- odpowiedział glosem pełnym odpowiedzialnosci. Wtulilam sie w niego. Wierzę mu.
Rzuciłam mu się na szyję. Łzy automatycznie popłynęły mi z policzków. Nagle poczułam przyjemny powiew wiatru. Leon wyniósł mnie z domu i gdzieś szedł.
- Leon...co robisz? Ojciec będzie zły...
- Ojcem to ja się zajmę- odpowiedział glosem pełnym odpowiedzialnosci. Wtulilam sie w niego. Wierzę mu.
30 minut później
Siedzę wtulona w Leona. Siedzimy nad jeziorem. Przyjemny wiatr omiata nasze twarze. Popatrzyłam na Leona i zaczęłam badać jego twarz. Ślicznie wyglada z rozwalona grzywką. Dzięki niemu nie jestem już zła ani smutna. Życie jest jak droga.
- Czemu mi się tak przeglądasz?- zwrócił wzrok ku mnie, podnosząc jedna brew do góry, co doprowadziło mnie do smiechu.
- Czemu się ze mnie śmiejesz?- ledwo go słyszałam, atak śmiechu wziął nade mna górę.
- O ty!- rzekł rozbawionym głosem i zaczął mnie laskotac. Zaczęłam się wyrywać ale niestety, nie jestem zbyt silna. Po chwili Leon przestał, gdyz darlam sie wnieboglosy. Skończylismy z twarzami jedna koło drugiej. Patrzylismy sobie głęboko w oczy. Chwila mogła trwać wiecznie. Taka magiczna...Tak blisko pocałunku...
Nagle jakaś piłka przeleciała koło nas i przerwała ten moment. Odsunelismy sie od siebie. Po pewnym czasie odezwałam się.
- Leon, co teraz będzie?
- będzie dobrze. Na razie idziemy do moich rodziców.
- Ale po co?- zapytałam zdziwiona.
- Mieliśmy umowę, pamiętasz? Więc teraz idziemy powiedzieć moim rodzicom to czego wczoraj sie dowiedział twój ojciec.
- Leon..Nie. Twoi rodzice nie wiedzą. Czemu masz sobie psuć sytuację?
- Jak ty to i ja. Razem.- chwycił moją dłoń.
Ruszyliśmy do jego domu. Stanęliśmy pod drzwiami. Leon wziął głęboki wdech i nacisnal klamkę. W salonie ujrzelismy rodziców Leona oglądających telewizję. Na nasz widok, odwrócili głowę.
- Dzień dobry- odezwalismy się.
- Cześć dzieciaki- odparli.
- Mamo, tato..musze wam coś powiedzieć.- rzekł cicho i niepewnie Leon. Scisnelam mocniej jego dłoń.
- Chodzę do szkoły muzycznej Studio21- wypalił.
Rodzice wyglądali na "troszkę" zaszokowanych.
- Co myśmy ci mówili?!- rzekł jego ojciec wzburzony.
- Wiem, ale to jest moje marzenie. Nie musze zostać odrazu piosenkarzem, żeby spełniać swoje marzenia. Tak w ogóle..podoba mi się medycyna. Ale spełniać marzenia mogę, przecież prawda?
- Philip...on ma rację. Moze spełniać marzenia, a to ze śpiewa nie znaczy ze odrazu zostanie piosenkarzem. I widzisz..na medycyne pójdzie..- rzekła mama Leona do swojego męża.
- No dobrze. Zawsze lubiłem śpiew. Pod jednym warunkiem. Zaspiewacie nam coś?- zaskoczyl nas tym pytaniem. Spojrzelismy na siebie z Leonem.
- Ale tylko kawałek- zastrzegł Leon. Ale widząc minę swojego ojca dodał- Przygotujemy dla Was piosenkę i za niedługo przedstawimy w całości co wy na to?
Rodzice skineli głowami.
-Hablemos de una vez- jednocześnie chyba stwierdziliśmy ze końcówka Voy Por Ti jest najlepsza-
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veas mirame,
No me importa esta vez...- spiewalismy patrząc sobie głęboko w oczy z uśmiechami na twarzach-
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti.....
Usłyszeliśmy brawa. Ale jakby...nie z tej strony? Odwrocilismy głowy i ujrzałam... własnego ojca? Bijacego mi brawo??
- Usłyszałem część waszej rozmowy. Nie, nie podsluchiwalem. Viola..przepraszam. Gdy zobaczyłem jak sie rozpromieniasz śpiewając..jak śliczny masz głos..zgadzam się. Leon...ciebie też przepraszam. Nakrzyczalem na ciebie niepotrzebnie. Wiem, że nie chciałeś źle. Dobry z ciebie chłopak. Dziękuję. - rzuciłam sie na Leona. Złapał mnie i zaczął okrecac.
Siedzę wtulona w Leona. Siedzimy nad jeziorem. Przyjemny wiatr omiata nasze twarze. Popatrzyłam na Leona i zaczęłam badać jego twarz. Ślicznie wyglada z rozwalona grzywką. Dzięki niemu nie jestem już zła ani smutna. Życie jest jak droga.
- Czemu mi się tak przeglądasz?- zwrócił wzrok ku mnie, podnosząc jedna brew do góry, co doprowadziło mnie do smiechu.
- Czemu się ze mnie śmiejesz?- ledwo go słyszałam, atak śmiechu wziął nade mna górę.
- O ty!- rzekł rozbawionym głosem i zaczął mnie laskotac. Zaczęłam się wyrywać ale niestety, nie jestem zbyt silna. Po chwili Leon przestał, gdyz darlam sie wnieboglosy. Skończylismy z twarzami jedna koło drugiej. Patrzylismy sobie głęboko w oczy. Chwila mogła trwać wiecznie. Taka magiczna...Tak blisko pocałunku...
Nagle jakaś piłka przeleciała koło nas i przerwała ten moment. Odsunelismy sie od siebie. Po pewnym czasie odezwałam się.
- Leon, co teraz będzie?
- będzie dobrze. Na razie idziemy do moich rodziców.
- Ale po co?- zapytałam zdziwiona.
- Mieliśmy umowę, pamiętasz? Więc teraz idziemy powiedzieć moim rodzicom to czego wczoraj sie dowiedział twój ojciec.
- Leon..Nie. Twoi rodzice nie wiedzą. Czemu masz sobie psuć sytuację?
- Jak ty to i ja. Razem.- chwycił moją dłoń.
Ruszyliśmy do jego domu. Stanęliśmy pod drzwiami. Leon wziął głęboki wdech i nacisnal klamkę. W salonie ujrzelismy rodziców Leona oglądających telewizję. Na nasz widok, odwrócili głowę.
- Dzień dobry- odezwalismy się.
- Cześć dzieciaki- odparli.
- Mamo, tato..musze wam coś powiedzieć.- rzekł cicho i niepewnie Leon. Scisnelam mocniej jego dłoń.
- Chodzę do szkoły muzycznej Studio21- wypalił.
Rodzice wyglądali na "troszkę" zaszokowanych.
- Co myśmy ci mówili?!- rzekł jego ojciec wzburzony.
- Wiem, ale to jest moje marzenie. Nie musze zostać odrazu piosenkarzem, żeby spełniać swoje marzenia. Tak w ogóle..podoba mi się medycyna. Ale spełniać marzenia mogę, przecież prawda?
- Philip...on ma rację. Moze spełniać marzenia, a to ze śpiewa nie znaczy ze odrazu zostanie piosenkarzem. I widzisz..na medycyne pójdzie..- rzekła mama Leona do swojego męża.
- No dobrze. Zawsze lubiłem śpiew. Pod jednym warunkiem. Zaspiewacie nam coś?- zaskoczyl nas tym pytaniem. Spojrzelismy na siebie z Leonem.
- Ale tylko kawałek- zastrzegł Leon. Ale widząc minę swojego ojca dodał- Przygotujemy dla Was piosenkę i za niedługo przedstawimy w całości co wy na to?
Rodzice skineli głowami.
-Hablemos de una vez- jednocześnie chyba stwierdziliśmy ze końcówka Voy Por Ti jest najlepsza-
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veas mirame,
No me importa esta vez...- spiewalismy patrząc sobie głęboko w oczy z uśmiechami na twarzach-
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti.....
Usłyszeliśmy brawa. Ale jakby...nie z tej strony? Odwrocilismy głowy i ujrzałam... własnego ojca? Bijacego mi brawo??
- Usłyszałem część waszej rozmowy. Nie, nie podsluchiwalem. Viola..przepraszam. Gdy zobaczyłem jak sie rozpromieniasz śpiewając..jak śliczny masz głos..zgadzam się. Leon...ciebie też przepraszam. Nakrzyczalem na ciebie niepotrzebnie. Wiem, że nie chciałeś źle. Dobry z ciebie chłopak. Dziękuję. - rzuciłam sie na Leona. Złapał mnie i zaczął okrecac.
Znów ta magia..
Postawił mnie na ziemi. Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnil.
- Ale nie zapomnijcie o tej piosence- rzekł mój tata. Aż sie zdziwiłam.
- Dzieciaki, jak będziecie gotowe, dajcie znać, zorganizujemy kolację. - usmiechneli sie we trójkę do nas.
- Viola, idziemy?- zapytał mnie Leon, chwytając za rękę.
- A gdzie?- zainteresowali sie rodzice.
- Dalej naprawiać świat i cieszyć szczęściem- rzekł ochoczo Leon i ruszyliśmy do drzwi.
Usłyszeliśmy jedno niepokojace zdanie.
" Zobaczycie z nich bedzie jeszcze ładna para". Popatrzylismy sie z Leonem na siebie, po czym wybuchnelismy śmiechem. W salonie zrobiło się cicho. Chyba nas usłyszeli. Otworzyliśmy drzwi, wciąż z uśmiechami na twarzach , trzymając się za ręce, ale to co zobaczyliśmy za, przerosło nasze oczekiwania.
Postawił mnie na ziemi. Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnil.
- Ale nie zapomnijcie o tej piosence- rzekł mój tata. Aż sie zdziwiłam.
- Dzieciaki, jak będziecie gotowe, dajcie znać, zorganizujemy kolację. - usmiechneli sie we trójkę do nas.
- Viola, idziemy?- zapytał mnie Leon, chwytając za rękę.
- A gdzie?- zainteresowali sie rodzice.
- Dalej naprawiać świat i cieszyć szczęściem- rzekł ochoczo Leon i ruszyliśmy do drzwi.
Usłyszeliśmy jedno niepokojace zdanie.
" Zobaczycie z nich bedzie jeszcze ładna para". Popatrzylismy sie z Leonem na siebie, po czym wybuchnelismy śmiechem. W salonie zrobiło się cicho. Chyba nas usłyszeli. Otworzyliśmy drzwi, wciąż z uśmiechami na twarzach , trzymając się za ręce, ale to co zobaczyliśmy za, przerosło nasze oczekiwania.
Jaki piękny <3
OdpowiedzUsuńTaki magiczny!
Początek smutny,strasznie a potem taki miły i wesoły <3
Nikola nie umie napisać sensownego komentarza (ZNOWU)
Wiesz, po prostu, że rozdzial jest wspaniały a ty kobieto masz talent, nie przejmuj się koemmami, po prostu pisz i bądz szczęśliwa! <3
Kocham Cie mocno <3
http://violettameganleon.blogspot.com/
Aaaaaaa, nareszcie! Ten rozdział jest:
OdpowiedzUsuńC
U
D
N
Y!!!!
O mamusiu, jak ja cię wielbię, skarbie;*
Viola najpierw smutna; (
A później wesoła! ;)
"Zobaczycie, z nich będzie jeszcze ładna para" tak, ja też tak sądzę!
Tak wiem, krótki komentarz, ale nie mam weny na pisanie, a chciałam cię uszczęśliwić!;)♥♥♥♥
To na tyle!;*
Papatki,
Mańka ♥;*♥;*♥ ( mój nowy podpis^^).
opowiadanialeonivilu.blogspot.com--------->Zapraszam!
Super! Ja dopiero tutaj trafiłam i przeczytałam wszystkow jeden dzień! Masz cudowego bloga! Rozdział wspaniały i wogule super. Czekam ciągle na leonette, ale zaczynam myśleć że się nie doczekam.
OdpowiedzUsuńMonika<3
super cudny rozdział pięknie piszesz czekam na next.:)
OdpowiedzUsuńMi amigo...
OdpowiedzUsuńZajebisty <3
Voy por ti, la la la la la la la ^^.
genialny blog rozdziały cudowne
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę doczekać się next :)
Rozdział C U D O W N Y!!! Nie mogę doczekać się next'a!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie -----> nienawiscczymiloscleonetta.blogspot.com
Rozdział boski ♥
OdpowiedzUsuńJa chcę Leonettę ♥
Czekam na nexcik ♥.
http://amor-que-sobrevivira-todo.blogspot.com
Wspanialy rozdział. <3
OdpowiedzUsuńTako cudowny piękny fantastyczny no po prostu arcydzieło.
Masz wielki talent.
Nie mogę doczekać sie nexta. ;*
Co oni zobaczyli?!?!?!?